"Władca" we Wrocławiu


Przyjechaliśmy dzień wcześniej, żeby profesor mógł zobaczyć ile udało nam się usprawnić po jego ostatniej wizycie. Zagraliśmy dzień wcześniej u nas, żeby sprawdzić jak to gra. Dzięki Klaudii B. dzień przed graniem mogłem obejrzeć spektakl bez operowania światłem i muzyką (a dużo tam tego) i... byłem zaskoczony jak to trzyma świetnie. Oni sobie bardzo dobrze radzą, choć oczywiście sa tam "słabsze momenty", ale generalnie trzymają rytm, intencje, są momenty autentycznej emocji. Zaskoczył mnie Piotr komentarzem o graniu emocji, ale on ma bardzo dobra sceniczna energię, choć granie na "serio" jeszcze mu nie leży. Dominik równy i zadowolony z tego co robi (! ale może musi dojrzeć sam), Łukasz z bardzo dobrym i cennym komunikatem zwrotnym i poszukujący, czasami za bardzo znów trzymający się w ryzach "przyzwoitości", ale są momenty "puszczania". Tomek zaskakująco dobry. Dojrzały. I w ciekawej emocji. W każdym razie jak na początek drogi, było super. A ta próba którą widziałem była świetna. Wprowadziłem dwie zmiany, które były wbrew zaleceniom prof., ale we Wrocławiu on uznał je za słuszne. Powiedział też, że ładnie wyczyszczone, i że o niebo lepiej grane niż wtedy kiedy był. 
Na dyplomie byłem bez emocji (chyba dopiero na obronie, kiedy dostałem pytania które lubię). Bez emocji, bo musiałem ogarnąć światło i dźwięk, które były w dwóch pomieszczeniach. Biegałem jak głupi, ale było ok. Ciągle myślę, że ten spektakl może się nie podobać. Maria nie kupiła i chyba dobrze to nazwała, że "nie niesie prawdy" - też tak myślę, że jeśli bierze się to jako spektakl, który ma w cąłości wywoływać emocje (które wywołuje dość skutecznie) to jest poczucie, że coś nie gra. Ten element zewnętrzny, który ma przypominać widzowi "to tylko zabawa, teatr" w postaci wyspy i ludzików, jest trudny do zaakceptowania, może wybijać z "prawdy", ale jeśli odczyta się ten element jako celowe wybijanie (prof. Kuliński od razu to odczytał), to jest super i historia niesie. W każdym razie dostaliśmy celujący. Czy słusznie nie wiem. Prof. powiedział, że popisowa obrona. Zapytał mnie dlaczego uważam, że najważniejsze w aktorstwie jest słuchanie. (chyba był zaskoczony, ale czułem, ze on się z tym zgadza i że jakoś jest pod wrażeniem "świadomości" tego amatora).
Na omówieniach z prof. Kulińskim nasłuchałem się samych miłych słów. Niczego nie powiedział negatywnego. Po wszystkim zapytałem go czy sa jakieś minusy i wtedy powiedział mi, że powinienem pracować w teatrze zawodowym i że dla niego to jest skończona praca. I dobrze, że tak się skończyło. Prof. Bielunas wziął nas do Sfinksa i postawił nam obiad. Rozmawiał z nami jak z... przyjaciółmi, albo przynajmniej jakby nas lubił. Pani Olinkiewicz powiedziała mi przez telefon, że zapracowałem sobie na "jego lubienie". Mamy dalsze wspólne plany. Rozmawialiśmy też o potencjalnej asystenturze. Dobrze być znowu w domu, ale być jego asystentem, to dopiero coś. Co to za mądry człowiek. Nauczę się jeszcze więcej. I tak czuję się inaczej. Dotknąłem tekstu "Belfra" jeszcze raz i... odnalazłem inny rodzaj zrozumienia. Powiedziałbym, że mam większe zaufanie do siebie, ale jeszcze większy szacunek do tekstu i bezosobowej historii - już nie muszę tego przetwarzać na publicystykę.  Nie tylko jak się coś dodaje do historii przez kogoś napisanej trzeba uważać, ale także jak się likwiduje. Jest tam ogromny potencjał - historia o człowieku samotnym ze swoimi ideami kontra rzeczywistość. Chętnie przerobię to jeszcze raz. (choć ile można dusić się takim tematem). 
Ta nowa wiedza przydała się na przeglądzie w Kamieniu - z łatwością rozbieram spektakle na czynniki pierwsze i dostrzegam błędy. Wcześniej tak pewny nie byłem. Teraz więcej spraw wydaje mi się "logicznych". 
Teraz oddycham domem. Spokojem. Wiele dzieje się wokoło. Życie i teatr. Równowaga.

zdjęcia: D.Frymark
PS. Łukasz zagrał w TVN. "Kocham. Enter". Ciekawy debiut. Choć też tv degraduje pewne rzeczy od razu. Ale to nasz Łukasz. Ten sam, któy w wieku 16 lat po raz pierwszy zagrał Oskara. I swoją wytrwałością i pracą tyle osiągnął.
    

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia