Madzik kontra Kwietniowe


Załatwiałem zaległe zaliczenie, przez które mogłem nie skończyć studiów, dzięki opieszałości koleżanki, która niewiele się przejęła. Sama wzięła dziekankę, a ja... miałem sobie poradzić. Prof. Czarnota dał mi wpis, złapał mnie za łokieć i wprowadził mnie na scenę Świebodzką, gdzie po raz pierwszy w życiu widziałem spektakl Leszka Mądzika. Wiedziałem czego się spodziewać, bo tyle czytałem o jego teatrze. I to też dostałem. Ten obraz rozwijający się w czasie - jakby zawieszony w próżni, otwiera wyobraźnię. Siedziałem w ostatnim rzędzie i ledwie widziałem pewne sekwencje, ale faktycznie ogląda się to jak w transie, kiedy akceptuje się warunki stawiane przez reżysera. Koło mnie siedzieli zniecierpliwieni ludzie, którzy chyba nie tego sie spodziewali.  We mnie pojawiały się różne obrazy niektóre związane ze skojarzeniami realnymi - wspomnieniami (Henryk), a często wyobraźnia prowadziła temat na zasadzie znaku zapytania. Pojawiało się pytanie dlaczego np. "pod suknia" i potem juz tylko lawina wyobrażeń. Nie ma tam zmian napięć. Wszystko trwa i daje (intelektualne?) dywagacje na temat zadany. 
Z drugiej strony niemogłem się skoncentrowac, bo byłem poruszony sukcesami na kwietniowych. Mówię sukcesami, ale chodzi o cos co młodzi najwyraźniej potrzebują - kop w odpowiednim momencie- sygnał idzie mi, kierunek dobry. I choć zwróciłem uwagę Paulinię, ze przecież ja im mówię, że są dobrzy i że w tym kierunku, a ona mnie wzruszyła ("Nerpom" się nie wierzy"). 
W każdym razie moment był dobry dla Pauliny, Kamili, Klaudii P. i Martyny L. Najlepszy. Czasami tego tylko trzeba. Pytanie co dalej z tym zrobią. Przekuć. 
Warto dla własnej pamięci wspomnieć, że nie byłem w jury po raz pierwszy od kilku lat na Kwietniowych.  Teraz myślę, że to dobrze.  Zawsze bardzo konsekwentnie przysłuchuję się wykonawcom i zapisuję co jest nie tak, gdyby chcieli zapytać. teraz bez tego obciążenia słuchałem ludzi. To było bardzo przyjemne. niektórzy młodzi mają świetną intuicję. Inni sprawny mózg, tylko nie przekłada się na mówienie. Jeszcze inni nie radzą sobie z techniką. Ale praktycznie z każdego umiałbym wycisnąć wiele. 
Do przeżyć weekendowych dokładam przypadkową pracę z Kasią nad etiudą na zaliczenie. Wewnętrzny strach powstrzymywał mnie przed tą próba, do momentu kiedy zobaczyłem że ona naprawdę potrzebuje pomocy. A najbardziej kogoś świeżego z nowym spojrzeniem. Zlikwidowała przy mnie rzeczy oczywiste (zle) i zrobiło się dużo lepiej. Jak można zostawiać aktorów samych sobie i tylko rzucać im okolicznosci. Oni potrzebują tutoringu. Do nie mja prawdziwych doświadczeń. (zawsze mi się wydawało że właśnie maja; teraz wiem że nie; że bazuja na intuicji; i że moja wiedza moze być pomocna, bo my pracujemy z aktorem naprawde; jeśli ten aktor chce; tzn nie ten, który tylko dla siebie szuka).
 Jestem ciekaw co będzie z nią dalej. w każdym razie wiem, że było to dla niej ważne. Czasami tak jest, ze człowiek znajduje się chcąc nie chcąc w sytuacji ważnej dla drugiej osoby.

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia