Moja lolita w Chojnicach

Dobra wiadomością było to że wszystkie bilety zostały szybko wyprzedane. Ludzie prawdopodobnie byli ciekawi co ja umiem albo czego nie. I też pierwszy spektakl do 1/3 był mi obcy, chyba za bardzo się starałem przebic się, a czułem się jak w klatce zamknięty ze zbyt wyraźnymi twarzami ludzi siedzących przed mną. Ludzie zamarli, choć potem słyszałem, że "było dobrze". Trudno sie gra w takich warunkach. Całe szczęście rodzaj przeżycia jest powtarzalny.
Drugi spektakl (w odwróconym układzie - tym razem z widzem przyciśniętym do ściany gdzie znajduje się ekran, dające mi wolne pole) był dużo lepszy jeśli chodzi o kontrolę, przebijanie się, zmienianie emocji. Nic nie przewidywalnego sie niestety nie wydarzyło, ale było przyzwoicie. Po fakcie chcąc nie chcąc przedstawiłem swoją wizję teatru w skrócie (nie wiem po co), bo w końcu była ta jubileuszowy 5 Rok Repertuarowego. Dużo wysiłku włożyłem w ten projekt edukacyjny. Mam nadzieję, ze jeszcze będę miał siłę. Bo ciągle warto.
za własne pieniądze kupiłem szampana i opłaciłem Stanisława.
samotność monodramu nie jest wymarzona sytuacją.
mieć partnerów do gry... ale nie przy mojej rezyserii.
Władca się rozkręca. Najważniejsze zostało sprecyzowane. Środki sa drugorzędne, choć stanowią istotną całość oczywiście. Ale idea... tego nic nie przebije. To jest wyjątkowe.
Zaczynam rozumieć co to znaczy przegadywać tekst.
Jeszcze czekam na reakcję profesora. Tak mi to potrzebne teraz. 
zdjęcia z Chojnic - Daniel Frymark

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia