jubileusz Henryka i Versus

było... dziwnie... dziwnie... dla mnie satysfakcjonujący był dzień kiedy wracaliśmy. Mogliśmy usiąść pobyć ze sobą na spokojnie. U Luby wszystko w pośpiechu. I jak to określił B. surreal. Dzieło rewelacyjne. Nowy sposób podawania tekstu Łukasza - uwalniający emocję. Określający temat wypowiedzi. Dziewczyny b.dobre. Silnie "w". Błażej norma to już.
Lolita dla mnie dobra, ale wiedziałem, że nic nie daję widzowi. Ja puszczałem oko do widza. Bez sensu. Wrócić do pracy. I chyba wyluzować. Tak jak na próbach.
Grenadier sprawny, choć Henryk był dużo lepszy na próbach (może zmęczony). Spektakl jest mięsisty - w końcu gramy partnersko.
Spowiedz nie zbyt się ułożyła. Nie ma zmian rytmów i emocji, sceny są zabrudzone i raczej improwizowane. Brakuje precyzji w myśleniu i działaniu.
Co działo się poza... zdawkowo. Obecność Kasi Ł. i jej reakcja na Dzieło. Zniechęcenie i zmęczenie. Szkoda, myślę sobie. Artur nad ranem - z "wiadomością". Luba z akcją "znicze". Ja z "brakiem pamięci i zmianą kolejności spektakli".
Dnia kiedy wracaliśmy graliśmy w Ogorzelinach Versusa. Daria pięknie się rozkręca. Błażej napieprza i nie trzyma frazy. Leci wszystko. Trzeba temu zaradzić. Dominik sprawnie choć po raz pierwszy pod widza momentami. Mam kilka pomysłów. Zobaczymy. Najważniejsze to przeanalizować te błedy we frazowaniu. Za mało pracy nad tekstem. Jakby finał frazy był poza emocją. muszę to sprawdzić. Poza tym faflunienie nagminne.
Żeby tylko czegoś nie zepsuć... 

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia