"Przyjaciel do końca świata" - co by było
Jest dwóch aktorów z jakąś niesamowitą inteligencją "sceniczną", których szczególnie podziwiam. Myślę tu o szczególnym rodzaju obecności w filmie - i o naprawdę nieoczywistym mądrym/intelektualnym dialogowaniu (często bazującym na dojrzałych (?) reakcjach na to, co się dzieje. Takiej obecności tu i teraz, która podbija wiarygodność fabuły. Pierwszy z nich to Ryan Raynolds, a drugi to Steve Carell. Proszę się przyjrzeć jak oni prowadzą role - nie ma w tym przesady (kiedy ona nie jest celem) - jest spokojna obecność - i niesamowicie mądrze prowadzone dialogi. Oczywiście nie oni te dialogi sobie piszą, ale też nieprzypadkowo akurat oni są obsadzani do ról, które właśnie takimi dialogami operują. Warto też może przeanalizować sobie ten film pod kątem reakcji na to, co się wydarzyło lub jak fabularnie prowadzony jest dialog - zawsze nie tak jakbyśmy się tego spodziewali - więc przyciąga to (mam nadzieję) uwagę widza. W scenie z ojcem - bohater, który ma nieuregulowane rach...