"Świadectwo urodzenia" - Różewicz Stanisław
Zgodnie z przyjętą przeze mnie zasadą - najpierw czytam o reżyserze (żeby potencjalnie dokładniej przyjrzeć się stylowi), a potem oglądam film. Przepięknym jest film "Świadectwo urodzenia" - to są kadry malarza. Zatrzymania akcji. Zawieszenia fabuły. Nie dają żadnych jednoznacznych odpowiedzi. Ale są to niesamowicie poruszające obrazy. Film składa się z trzech historii - nie związanych ze sobą bohaterami - ale połączonych faktem, że oglądamy wojnę z perspektywy dzieci. Nie można chyba przejść obojętnie obok jakiejś smutnej konstatacji, że te biedne dzieci po prostu musiały nauczyć się funkcjonować w tej niepewnej rzeczywistości. Chłopiec idzie przez pola, szukając mamy i brata. Nie widzimy jego smutku. Widzimy człowieka. Jego zachowanie przypomina dorosłą osobę. Nie płacze. Idzie. Szuka. Podobnie z chłopcem, który pod nieobecność matki zajmuje się braćmi - ma dobre serce. Dużo rozumie. No i w najbardziej dramatycznej historii (znowu w finale niesamowicie artystycznie s...