Spektakle idące własną drogą
Wczoraj odbył się powiatowy etap OKR'u u nas. Ja pokazywałem "Popatrz na Lusię". Spektakl, tak jak poprzedni monodram, powstał dla rozwoju aktorki. Jest niegłupi bez wątpienia, ale też okazuje się, że dość trudny do zagrania. Na próbach ostatnio było genialnie. W świetnych emocjach. Ale kiedy pojawia się widz, aktor mi się zamyka. Nie za bardzo wiem, jak jej pomóc. Przypomina mi się dyskusja o "Kazaniu XXI" na wojewódzkim OKR'ze, gdzie dwie sceny u jury spowodowały, że spektakl nie dotykał. Byliśmy w stanie z Błażejem zidentyfikować te sceny (naprawdę drobiazgi - kwestie na ile "śmiesznie" grać je) i w finale OKR'u już zagrało jak trzeba. Tutaj - w "Popatrz na Lusię" praktycznie nie ma ryzyka. Sceny są jasne, ich sens też. (Nie tak jak w innych moich spektaklach, gdzie nie boję się ryzyka, i celowo nie dopowiadam wszystkiego). Tu sprawa jest klarowna. Lubię kilka pomysłów reżyserskich, a jeszcze bardziej lubię, kiedy ak...