Odejście.
Kiedy umiera młoda osoba, słyszy się "ale była młoda... całe życie było przed nią... jaka strata". Taką refleksją dzielą się ludzie niezwiązani emocjonalnie z tą/tym, która/y odeszła. Ludzie obcy. Na tyle ich stać. I w porządku. Bo co mają mówić? Oni też muszą przetworzyć to, co usłyszeli, choćby informacyjnie. Przyjaciele - to już inna sprawa - w ogóle to ryzykowne słowo - tych można łatwo stracić, obrazić, zniechęcić, zaprzepaścić coś. A to dlatego, że to z nimi dzielimy emocje prawdziwe - a te mają poważne konsekwencje. Przy dobrych wiatrach, to oni współodczuwają z nami. Znają odwrotną stronę życia - czyli... prawdę. Po śmierci ci, którzy dzielili życie (choćby w stopniu minimalnym), znali (choćby szczątkowo) - czuje się chyba pustkę. (?) I to nie tylko brak tej osoby - nie... Czuje się brak siebie w tej osobie... Już nigdy nie wymienimy się - nie racjonalnymi myślami, tylko subiektywnymi emocjami: Ja dla Ciebie, Ty ze mną, dla mnie. Obserwując dziś ból oso...