rezyser w tle... aktualizacja
Nie ma złych filmów Johna Hughes'a. Polecam na swięta dwa tytuły: "christmas vacation" (z chevy chasem) i "Planes trains and automobiles". W tej reżyserii nie ma przypadku, mimo ze to ma byc raczej luźne kino. Ogladam oba tytuły zawsze w okolicy gwiazdki. I za kazdym razem podziwiam reżyserie. Głównie polega to na tym, że dramaturgicznie jest to świetnie wymyślone - scena po scenie - one, powiedziałoby się, "zagęszczają atmosferę" wokół bohaterów, co w języku teatru znaczy tyle, co podbijanie konfliktów (które są osią dramaturgii). Drugim elementem jest to, co w teatrze uwielbiam - to, co ktoś mi ostatnio opowiadał o Scorsese - że on nie toleruje Marvela, bo to jest zrobione tylko po to, żeby się podobało. A (według niego) chodzi o "prywatny" element w reżyserii - taki "touch", który jest ryzykowny może, ale daje prywatny sznyt filmowi. Ja myślę dokładnie tak samo - oczywiste, bezpieczne rozwiazania w teatrze to śmierc sztuki. Nuda...