Film vs Teatr
Wymyśliłem sobie zadanie. I po skończonej robocie, uznałem, że się udało...
Jednak: zobaczyłem w końcu, jak zagrałem. Niestety jestem w tym tragiczny - ciągle wszystkiego jest za dużo - w ten sposób odbieram sobie wiarygodność. Gram ciągle "teatralnie" na za dużej szerokości, za dużo dzieje się we frazie. W teatrze to by się sprawdziło, ale w filmie każda taka "fałszywa" zagrywka tonacyjna kończy się porażką (czyt. brakiem wiarygodności).
Co nie zmienia faktu, że każde takie doświadczenie (Łukasz miał podobnie) jest dobre. Z tą "drobną" różnicą, że nieudanie zagrana rola w teatrze - przeminie, a film zostaje. :)
Ktoś by musiał mi z zewnątrz powiedzieć: "jeszcze mniej graj".
Gdybym był reżyserem tej sceny - to bym ją sformalizował, żeby uratować aktora. Ale jak się jest aktorem, to się pilnuje swoich kompetencji. Tak powinno być.
Komentarze
Prześlij komentarz