Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Romeo i... szlifowanie całości

Obraz
Zagraliśmy cztery razy Romeo i... w ramach edukacji dla szkół. Mieliśmy tym samym szansę ograć się, sprawdzić wszystkie założenia, rozwinąć relację sceniczną między nami. Teraz ja logizuję - jako doświadczony starszy kolega, on przeżywa - jako stereotyp Romea. Przestawiliśmy akcenty. Ostatecznie okazuje się, że opowiadamy jedną historię - w której ja zazdroszczę mu jednak prawdziwej miłości, a on umiera za nią. "Jeśli nikt mnie nie słucha, o miłości rozmawiam sam ze sobą" - rozwinęliśmy to zdanie jako komunikat finalny między nami - to "sam ze sobą" - to on i jego starsza wersja (ja). Przypadkowo doszło do takiego rozwiązania, ale ono idealnie finalizuje całość naszej relacji. (Młody podczas spektaklu na mnie spojrzał i jego emocja przeszła na mnie). Zastanawialiśmy się też nad obecnością tego utworu na końcu. (Na jednej z prób doszło do mnie, że Ci wszyscy ludzie mogą mieć rację, że to nie pasuje do pewnej szlachetności całości; prawdy emocjonalnej, pomimo teg

Pokolenie

Obraz
Słyszałem dziś że Rocky 6 to bez sensu. Dla mnie nie. Jestem pokoleniem Rockiego i Gwiezdnych Wojen. To mnie ukształtowało najbardziej. Jestem Hanem Solo jakoś, Lukiem Skywalkerem biegam po schodach żeby unieść ręce do góry jak Rocky. Buduje się z tych wszystkich postaci. Jak karate kid walczę ze sobą, żeby wygrać. To moje pokolenie. Silnie to przeżyłem. To było odkrycie. Pamiętam podniecenie "Imperium kontra atakuje" w kinie. Przed seansem. Niesamowite były te przeżycia. Teraz odkrywam nowe pokolenie i nie rozpoznaje siebie w nim. To już chyba się starzeje. Chcę być z nimi. Ale gubię się. Pamiętam gry proste. Jak w wieku 9 lat rozkminiałem commodore 64. na Atari graliśmy w KNAJT LORE (Knight lore - nie umiałem tego wymówić). Nie przypuszczałem, że angielski tyle mi da. Z Wojtkiem A. graliśmy w WWF. Najprostsze gry akceptując braki w grafice. Wtedy nie myślało się o brakach tylko o tym, że świetnie się gra. potem przyszły Pc'ty. Gry po kablu. Było super. Teraz to już

Żnin - pierwszy raz na festiwalu "Belfer#SHOW"

Obraz
Jak to się mówi pierwsze koty za płoty. Uprzedzałem młodych przed wyjazdem, że na festiwalu nie należy grać lepiej. Tzn nie starać się grać lepiej, bo my już wiemy, że to się źle kończy. Ale co innego mówić, a co innego samemu to przeżyć. Oni może musieli sami przez to przejść, żeby zrozumieć.  Spektakl w całości się nie obronił. Bardzo obniżało loty dogrywanie stanów - zrobiło się to zbyt mocno przerysowane (a przecież samo z siebie jest przerysowane), większość nastrojów była wyciśnięta. Nawet Sebastian wprowadzał elementy przesadzone - np. scenę kiedy ocenia pracę - zadaniem jest śmiech, a u niego pojawiła się mocna groteska łącznie z gibającym się ciałem. Mocniejsze by to było, gdyby ten śmiech był psychologiczny. Ale to się jeszcze wypracuje. Do słabych scen (tzn trzeba zwrócić na to uwagę) trzeba zaliczyć pytania nauczycielki historii - wyczuwam panikę aktorki, i najważniejsze mam takie poczucie, że ta forma w ogóle jest nie pomogła, bo ona nikogo nie widzi, więc nie zwraca

"Lekcja" - jeszcze jedna

Obraz
Powinienem oglądać filmy. Dlaczego ja tego dotychczas nie robiłem? Mam to na wyciągnięcie ręki. Poza tym oglądanie w kinie powoduje, że jestem bardziej skupiony. Silniej przeżywam. Nic mi nie przeszkadza. A poza tym uczę się. Od momentu pierwszego nagrywania z Davidem, jestem uważniejszy na tricks of the trade.

"Lekcja" - refleksje

Obraz
Wczoraj trochę przypadkowo trafiłem na "Lekcję" w kinie. Reżyseria i scenariusz Kristina Grozeva i Petar Valchanov. Film dostał sporo nagród. Ja byłem w takim nastroju, że dość długo byłem myślami gdzie indziej i tylko obserwowałem akcję, która nota bene jest spokojna - ujęcia są długie. Sporo ujęć kiedy bohaterka podejmuje decyzję (trudną).  Potem już wszedłem w tę historię i przejąłem się bohaterką. Zrozumiałem ją. Historia jest nieźle wymyślona. Nauczycielka twierdzi, że ktoś w klasie ukradł jednej uczennicy pieniądze. I za wszelką cenę chce przywrócić sprawiedliwość. Odnaleźć sprawcę. Staje na głowie, żeby wychowywać w moralności. Do tego poznajemy ją jako bardzo porządną, ułożoną, konkretną.   W miarę jak historia się rozwija okazuje się, że życie za chwilę podda ją podobnej próbie. Owa lekcja przydarzy się jej w całej rozciągłości tematu. Zostanie poddana testom na moralność. Właściwie nie wiem czy to dobre określenie. Miałem takie wrażenie jakby życie pokazywa

Belfer - trzy poprawki

ZMIANY: - wejście grzecznych uczniów po zgaszeniu światła Łukasza (hamlet) - rozszerzenie wspomnienia - K.Buszek pytania historyczne plus ciało seksi, tekst agresywnie - nadaje rytm scenie; wyjście do sceny od strony "ładna" - nie wie, że zachęca (dwuznaczność) - scena Habanera - w godzinę wypracowaliśmy szczegóły. Trzeba było trochę podłubać w samym temacie, żeby na to wpaść. Bardzo słuszna zmiana jest też w nastroju "złym" przed habanerą. Lepiej akcentuje nastrój utworu (w kontrze). 

Belfer#SHOW komentarz po dwóch

Obraz
Zagraliśmy dwa razy. To był eksperyment, który się powiódł - dać ludziom dwie daty do wyboru. Obawiałem się frekwencji w czwartek, ale ludzie dopisali. Podobnie z sobotą. Ważne były te dwa grania, bo faktycznie można było postawić aktorom zadania i patrzeć jak to się rozwija. W aktorze rozwija się pięknie. Oni się szybko uczą. Każdy czego innego. Zadania: Nicka - decyzyjność, granie tematu poza słowem; tu trzeba jeszcze jej zwrócić uwagę, że to się odbywa poprzez jej koncentrację na partnerze (z Pauliną) Podolska - eksperymentować ze sobą; choć ona to już bardzo dobrze robi Kosiedowska - rozluźniać frazę; traktować ją "od nowa"; nie trzeba wygłaszać tekstu; on nie istnieje - dopiero się tworzy; udało się to wspaniale na ostatnim graniu (impresario) Puchalska - sprawdzać szerokość dystansu; prowokacja w uczennicy; jeszcze rezygnowania z rytmu sceny (choć tutaj to jest silnie ustawione, więc trudno z tego zrezygnować); tekst tworzy się na nowo; świetnie to wyszło w drug

ZEMSTA!

Obraz
Uczymy się dalej co działa, a co nie w filmie.