Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

Elvis - the movie

Obraz
Napiszę krótko - świeżo po obejrzeniu -  filmu Elvis - jestem szczęśliwy, ze go obejrzałem. Nie miałem pojęcia, co ten człowiek przeżywał. W połowie nie znałem tej historii. Jest tam też scena - kiedy siedzą z Pricillą w samochodzie, i on jej mówi bezgłośnie "I will always love you". Bez tej sceny ten film nic by nie stracił, a jednak ona tam jest.  Cena uprawiania sztuki na takim poziomie - kosztem innych sfer. (tu należałoby się zatrzymać).  (ten pomysł z narracją oczami menedżera chyba nie służy całości - ale jakoś trzeba była tę ikonę przedstawić jak człowieka).  Jak się widzi tę twarz - prawdziwą - to dla mnie inna twarz (aktora) jest jakimś zaburzeniem. 

Wiedza niepotrzebna

Co zrobic z wiedza o człowieku, którego już nie ma? Jak się zna jego ulubiony kolor? Co z tą wiedzą zrobić? z kim się podzielić? Kiedy o tym zapomnieć?  Nigdy nie słyszałem głębiej wyrażonej tęsknoty. A przecież znam to uczucie.  Myślę, że partnerstwo zaczyna się właśnie w momentach, kiedy ma się dostęp do tych rejonów myśli. 

Kto lubi?

Obraz
Dzielę się audiobookiem - w zasadzie trailerem audiobooka - jeśli komuś się spodoba, to będę czytać dalej. Wybrałem jako pierwszą lekturę "Władcę Much" William Goldinga, ponieważ na nowo mnie fascynuje - zrobiłem spektakl w Niemczech na podstawie tej genialnej książki, i z dziećmi zamierzam zrobić polską wersję. 

Jeszcze o Van Goghu...

Obraz
Myślę o tej wystawie... choć bardziej o człowieku - chorym, zapomnianym, który dopiero po śmierci zyskuje sławę o takim kształcie.  Sztuka jest czymś szczególnym - stała się ogólnodostępna jak języki (jeśli ktoś chce się nauczyć, ma wszelkie środki do tego). Czy to, że stała się tak ogólnodostępna to dobrze... to nie wiem. Czy ciągle ją tak doceniamy przez to, że to takie łatwe zobaczyć sztukę. Za trudne pytanie. Odpowiedzi jednoznacznej nikt nie poda.  Ale...  jest taki obraz (który mogę tu bezkarnie pokazać): "Gwiaździstą Noc" Van Gogha. Piękny? Mogę się przyznać, że od dawna mój ulubiony. Coś tu wyczuwam, czego nie potrafię nazwać.  Podczas projekcji dowiedziałem się, że malarz stworzył to dzieło patrząc przez okno... szpitala psychiatrycznego. Czy to trochę nie zmienia sposobu patrzenia na ten obraz? Wielka sztuka ma swoje koszty (może nawet mała ma swoje). Czy ten koszt jest tego wart? Czy wrażliwość bywa przekleństwem?  No takie pytania o godzinie 7.36 w niedzielę.  Bez

85. birthday

Obraz
Dear DeWayne, you would have been 85 today. It's been a long time I have heard from you  (for the people who are reading it DeWayne passed away a couple of years ago - but he has come to me in my dreams two times to say: 1. that everything will be ok. 2. To say hello to Barry and to tell him he is ok. It happened on a desert.) Since then you have not appeared in my dreams.  You were a great friend. You did so much for my family. I once asked you (a little intoxicated) "are you my guardian angel?" - without hesitation you answered "of course".  We went to so many countries together - starting with Lithuania, then Latvia, Finland, Denmark, Sweden, Norway... then the USA (Hawaii - five weeks - I thaught for 3 weeks at the university o f UTAH). Then I used to come back to the USA every now and again, and almost every year you came to Poland.   I miss talking to you. You always gave me great advice. You would have liked my fiancee. She is smart, and beautiful. Life h

Walt Whitman

  O Me! O life! of the questions of these recurring,   Of the endless trains of the faithless, of cities fill’d with the foolish,  Of myself forever reproaching myself, (for who more foolish than I, and who more faithless?)  Of eyes that vainly crave the light, of the objects mean, of the struggle ever renew’d,  Of the poor results of all, of the plodding and sordid crowds I see around me,  Of the empty and useless years of the rest, with the rest me intertwined,  The question, O me! so sad, recurring—What good amid these, O me, O life?  Answer . That you are here—that life exists and identity,  That the powerful play goes on, and you may contribute a verse.

tak to właśnie jest...

Obraz
Dwa dni po premierze "der Herr der Fliegen" spektakl został zaproszony do ponownego grania. Peter powiedział mi, że to była "wola ludu" - kogokolwiek spotkał - wszyscy mówili "trzeba to zagrać znowu". Dyrektor szkoły od razu mi to powiedział, ale wtedy pomyślałem, ze to kurtuazja. Okazuje się, ze to słowo raczej w ich słowniku nie istnieje ;) jeśli się mówi, to tak ma być. Dziewczyny grają w środę znowu. Wyślę im jeszcze moje wytyczne - na czym teraz się skupić.  ...czuje, ze na tym się nie skończy. (nieoficjalnie są zaproszone do Paryża - ale o tym będę pisał jak już to będzie pewne - zaprosić można każdego wszędzie - byleby były konkrety).  Dostałem wspaniałe inspirujące podziękowanie za pracę nad tym spektaklem. To daję siłę na przyszłość. 

Jutro premiera w Niemczech!

Obraz
Jutro premiera. Czy można w 5 dnia zrobić spektakl? Można. Choć dziś był dzień krytyczny - dziewczyny zapomniały co grają - i zrobiły się dziury w scenach.  Musiałem agresywniej wejść. Bardzo precyzyjnie ustawiłem 3/4 scen (na więcej zabrakło nam czasu). W głównych aktorkach rozwija się to pięknie. Dziś zadbałem, żeby inne dziewczyny miały co grać - trochę byłem agresywniejszy, bo pierwszy przelot był tragiczny. Trzeba było dziewczyny postawić do pionu. Poprawiłem tez własne błędy dramaturgiczne.  Jutro premiera. Wcześniej próba generalne. Dziewczyny muszą zagrać całość bez mojej ingerencji. Już wiem, ze to ma potencjał silnego oddziaływania. Teraz już kwestia precyzji. Czuje, że mam dobry kontakt ze wszystkimi. Nawet Kaja (Jackie) poświęciła swoje myślenie na rzecz "mojego" myślenia o spektaklu. (bardzo lubię jej energię).  Jutro najpierw próba generalna. Kilka godzin przerwy. I premiera. Rzecz święta. Cała nasza wspólna praca - moja - wiadomo, ale ważniejsze - praca dziewcz

Praca w Niemczech - spektakl

Obraz
W ramach projektu Erasmus pojechałem na 10 dni do Amberg'u na zaproszenie, żeby pomóc Peterowi Ringeisenowi zrobić spektakl - doprowadzić do premiery, która odbędzie się w najbliższą środę.  Pracuję po niemiecku, staram się zanurzyć możliwie całkowicie w tym języku (od ponad roku sumiennie codziennie ćwiczę ten język, choćby 5 minut dziennie - przeskok w moich umiejętnościach jest znaczny, choć ciagle jestem niepewny). Na początku się przestraszyłem, że nic z tego nie wyjdzie - kto robi w 7 dni premierę?! Ale po wczorajszej próbie już wiem, że będzie to ciekawy spektakl. Wpadłem na ciekawe rozwiązania, fabuła i myśl wynikająca ze spektaklu jest bardzo ciekawa (to najważniejsze), no i rozwija się to pięknie w aktorkach.  Czasami muszę sobie skutecznie udowodnić, że coś tam w teatrze potrafię. I to jest właśnie ten moment.  Jeszcze wyduszę z siebie resztę energii, żeby przez trzy następne dni wyczyścić brudy (nieprecyzyjne momenty). I zobaczymy jak widzowie zareagują. Nie mówiłem teg