Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2014

...samobójstwo

Obraz
...Judyta czeka już dość długo. Ja jeszcze potrzebuję czasu - tylko dlatego, że nie chcę tego skiepścić, a nie mamy materiału dramatycznego sensu stricto. Ten materiał trzeba stworzyć i hier liegt der hund begraben. Nie wiem czy umiem. Właściwie wydaje mi się, że nie umiem. Mam dobre założenia, które mi się wyklarowują wobec "życia" - samobójstwo to grożenie śmiercią, żeby zwrócić uwagę, żeby uzyskać pomoc. (tu mam w głowie niezłą scenę powtarzalną - w momentach słabości aktorka zaczyna dostawać świra i grozi coraz to nowym przedmiotem; jest to scena dynamiczna - bezpośrednim celem jest doprowadzenie do takiej sytuacji, że widz już nie wierzy, że ona może to zrobić; a ona... może...to zrobić...). Samobójstwo to poczucie absolutnej samotności. To wydaje się oczywiste, ale wcale takie nie jest. Trzeba uchwycić ten nastrój. Przegrania życia. Braku jutra. Kwintesencją tego myślenia, że ten spektakl nie jest o samobójstwie, tylko o tej właśnie samotności. Tu każdy z nas może

...jeszcze Władca

Obraz
...tym elementem usprawiedliwiającym końcową rozmowę telefoniczną mogłoby być walenie do drzwi. Podbijające "zauważyłeś że się boją". Gdyby to umiejętnie wrzucić, a oni by reagowali... to by mogło zadziałać na korzyść. Na etapie oglądania "to zwierz próbuje się dobijać". ciekawym: zez u prosiaczka kiedy nie widzi? Czy to element groteskowy? czy kontra? (dla mnie kontra; musze to zobaczyć na próbie, żeby się przekonać)

do zrobienia... przemyślenia... sprawdzenia

Obraz
Władca Much - wprowadzić sceny obecności na wyspie. Pomysł: scena rozpoznania: biegają wokoło; black out; zaczynają istnieć (muza); tylko Jack jeszcze biega (kontra); Prosiaczek podjada w ukryciu - czekoladę - wyciera się w białą koszulę; Ralph zaczyna zajmować się wyspą. Przed śmiercią Simona - dać mu tę scenę, że on ma miniwyspę - poszerzy spektrum wyspy jako przestrzeni i władzy. Jeszcze jeden pomysł (ale ryzykowny - dać w spektaklu dwa wejścia korelujące z końcem spektaklu - dzwonek telefonu lub zamykające się drzwi - coś co podbije finał, bo inaczej jest to nowy element chyba zbyt nagły; nieusprawiedliwiony - może przynoszą jakieś przedmioty jakby z katastrofy do wykorzystania). To wydaje mi się racjonalne. Takie są też podpowiedzi z zewnątrz (dotyczące czasu; zawsze miałem takie wrażenie, ale nigdy nie podjąłem inicjatywy). A poza tym jestem ciekaw. Kiedyś Ewa mi powiedziała, że jej praca już się skończyła (reżyserska). A ja mojej nie kończę nigdy. I to jest też pobudzające.

na lepszy dzień...

Stanisław zgodził się zrobić z nami spektakl. ...rozwój...

Windowisko 2014

Obraz
Po raz pierwszy jestem zadowolony z naszego tam występu. Równe aktorstwo. Zespołowość. Interpretacyjnie wyszedł ciężki spektakl, bardzo mroczny. Ale: to dobry kierunek dla naszego teatru. Umacnia mnie w wierze, że to ma sens. A przecież zespół jest ciągle młody. Cieszy świetna postawa Piotra. Jak dojrzale on istniał w tej przestrzeni. Bez dogrywania (poza "ja się nie bałem"). Wspinamy się po tej drabinie jakości. Jeszcze daleko, ale jednak krok bliżej. Były tam bardzo dobre spektakle. "Dupa" - świetna rzecz, mądra, z zachwytem dla aktora. Natomiast najsilniejsze wrażenie pozostawił na mnie (do teraz) spektakl "Odloty" Białego Teatru z Olsztyna. Chciałem z tego wyjść, tak bolesne i trafione to jest. Pierwszy raz mam tak, że nie chciałbym tego jeszcze raz zobaczyć. Takie to "dobre" (dla mnie; inni byli mniej trafieni z jakiegoś powodu). Reżysersko jest to skomponowane dopieprzyć, odskoczyć, skontrastować. To ostatnie najsilniej działa, bo ten k

Wejherowo - Władca i Bon Voyage

Obraz
Spektakle równe aktorsko. Interpretacyjnie lepiej wyszedł Władca w Wejherowie - przez pryzmat zabawy jako kontra do okrucieństwa. Spektakl ładnie trzymany z nastrojami różnymi.  BonVoyage sprawny. Łukasz bardzo dobrze trzymał to. I nareszcie zagrał tak jak go na to stać. Z pełną kontrolą myślową.  Rozmawialiśmy o monodramie z p. A.G.K., ale jej uwagi jakoś nas nie przekonywały. Przynajmniej na początku. Ale przegadaliśmy to z Łukaszem i jednak ta krytyka znajdzie swoje rozwiązanie sceniczne. Przesuniemy budowanie muzeum do sceny kiedy Łukasz o tym mówi. Wcześniej ułożymy "na kupę" przedmioty. Wpadłem dziś w nocy na jeszcze ciekawszy pomysł, który wzmocni nastroje; wybije muzeum zagłady współczesne - takie podeściki z własnym oświetleniem.  Pani Suchocka Łukaszowi powiedziała, że musi pracować nad aparatem i on to to dobrze przyjął. Bo przecież też o tym ciągle rozmawiamy. Powiedziała też, że moje wejście być może psuje początek Łukaszowi. To może być prawda. Wyprób

Grudziądź - Bądź ze mną.

Obraz
To co cieszy, że aktorsko robimy się bardzo równi. Nie mam zastrzeżeń do wykonywanych zadań. Daria też poszła do przodu. Łukasz bardzo sprawnie gra i powtarzalnie co jest bardzo dobrym prognostykiem. Warunki były trudne, ale spektakl był emocjonalny. Prof. Kopaczyński (poznaliśmy go w MSW w Warszawie) bardzo chwalił spektakl i twierdzi, że powinniśmy go grać jak najczęściej, bo to mądre i bardzo refleksyjne. On chce przekazać p. Jachowi, że jest taki spektakl. Byłoby śmiesznie gdybyśmy mieli jeździć teraz tak samo z Bądź ze mną jak z Heysel. Ja oglądałem to z dystansu... i faktycznie ciężko się przebić początkowo przez formę (tak nam powiedziano w Ostrołęce). Znalazłem rozwiązanie: ukryjemy Oskara w tej przestrzeni - obudujemy go maskotkami. To daje niesamowity potencjał interpretacyjny - zabawki od przestraszonych rodziców, rekompensata za umieranie, kostium wstawimy, że on jest superbohaterem z zapasów - od razu podbije kontekst zabawy między nimi w zapasy. Wzmocni inicjalny kon

PGE Arena - Heysel

Obraz
Nie będę sie rozwodził nad Heysel. Wydaje mi się, że ten spektakl przechodzi kryzys "nieświeżości". (Podobnie było z Dziełem, Dzieckiem - spektaklami, które były często grane). Pokonała mnie technika na sali PGE - były problemy z dźwiękiem, przez moment z obrazem. Potem okazało się, że ten spektakl faktycznie stanowi dobre tło do dyskusji o bezpieczeństwie. Wszyscy, których słyszałem nawiązywali do tego spektaklu "myślowo". I to od różnych stron. Pan Jach skutecznie (?) udowadniał po spektaklu jak dobre to jest. (to było ciekawe). Ale to, co dobre autentycznie, to to, że spektakl otwiera myśli. Daje pole. (jakoś się to bardzo dobrze wpisuje w moje ostatnie rozważania o idei teatru). Od strony wykonania: Damian nie łapie niczego dobrego na początku, żadnego stosunku do tematu (potem w scenie z dziennikarką jest już bardzo "jakiś", w emocji). Podobnie Paulina. Brakuje życia postaci - nie wiadomo po co ona przeprowadza ten wywiad. Gdzieś się to zagubiło -

Ostatni dzień jubileuszu - premiery - aktualizacja

Obraz
"Klapsy" - obecnie jest to moja ulubiona praca. Pracuję nad każdą sceną indywidualnie. Wszystko rozpisałem. Wyciągnę sceny, żeby spektakl trwał do 45 minut. Wczoraj i dziś pracowałem nad precyzją i nad sensami poszczególnymi. Najłatwiej jest przedstawić rodziców, że nie mają czasu. Ale czy to właśnie dotknie rodzica? Trzeba tym umiejętnie kierować, żeby rodzice byli "od siebie", każde zaaferowane własnym życiem z braku czasu. Komunikujące się szczątkowo. Zostawiające dziecko "głupiej" telewizji. dodałem scenę kiedy rodzice się rozchodzą szukając pieniedzy na wrotki dla Urszulki i urszulka przejmuje ich dialogi bawiąc się lalkami, które "przypadkowo" wyglądają jak kopie mamy i taty. ładna scena - cel: behawiorystyczne kopiowanie stanów rodziców. Kodowanie ich trybu. "Romeo i..." - wymyka nam się. Trzeba na zimno to prześledzić znowu. Ustawić w punkty. Pomyśleć o frazach i celach, bo coraz potoczniej nam to wychodzi. Spektakl był j

Ostrołęka - Romeo i... i Bądź ze mną

W Ostrołęce było hardcorowo. Graliśmy Romea dla garstki ludzi, którzy w żadnym z przypadków nie umieli uhonorować innego teatru. Brawa (dla wszystkich spektakli) były zdawkowe. To tak jakby mówili "no my tak teatru nie robimy", albo "tak się teatru nie robi". Romeo został zdyskwalifikowany, bo to nie monodram. i oczywiście ja też tak mówiłem Bogusi, że nie chciałbym dyskwalifikacji, a ona upewniała, żeby to puścić, bo "zawsze można przekwalifikować". Okazało się, że nie można. Ale spoko. Spektakl był nierówny. Za dużo nerwów. I za mało precyzji. najpierw trzeba nad tym usiąść. Jury powiedziało, że to ciekawe. Aktor, który był w komisji jakoś był za tym spektaklem, bo szczerze starał się podpowiedzieć. Według mnie zabrakło przejścia od śmiesznego do serio. Do tego nie za bardzo był dobry rytm - światło - muzyka. jest nad czym tu pracować. Trzeba wejść na scenę i posiedzieć nad precyzją. Ja muszę przemyśleć założenia wszystkie jeszcze raz. Ten aktor (któreg

Bon voyage w Gorzowie

Obraz
1 nagroda w Gorzowie. Jeden z najbardziej znanych krytyków Łukasz Drewniak powiedział dla mnie istotną rzecz, że zna świetnie tekst (bo przyjmował go na konkurs w Poznaniu) i że jest to mądra adaptacja nie zabierająca nic oryginałowi. mimo że na jednego aktora a nie na 7 osób.  Dobrze, że w tym momencie w życiu to usłyszałem od takiej osobowości. Utwierdza mnie to, że poszukiwania idą we właściwym kierunku i że interpretacji nie da się oszukać. Albo mądrze, albo niekoniecznie. (tak sobie wtedy pomyślałem "jak dobrze, że taka osoba jest w jury, która przede wszystkim interesuje się o czym to jest - podejście do tematu i jak to jest zrobione - język teatralny") Co jest do pracy: - pierwsze wejście Fransua - inny rytm, sprawdzić możliwości - dystans w scenie modlitwy - czego chwyta się aktor (to wcześniej wychodziło) - prześledzić treść tekstu (zatrzymać się nad pojedynczymi myślami w procesie interpretacyjnym; nie na scenie) bardzo dobre (i nowe) jest dojrzałe opowiadan