Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2019

Byc w jury to odpowiedzialnosc.

Obraz
Przez 15 lat tworzenia naszego teatru byłem pewnie na około tysiącu konkursach. Jako uczestnik, z teatrem, jako obserwator, wreszcie jako czlonek jury. Nie jezdzimy duzo, wlasciwie coraz mniej.  Przezylem werdykty bardzo "slabe", gdzie "ktos" działał celowo przeciwko mnie (z antypatii), choc reszta czlonkow byla, jak to sie teraz mowi, bardzo "na tak". Wytrwalem przez konkursy, gdzie dostawalismy nagrody za bardzo slabo zagrane spektale, gdzie aktorzy, schodzac ze sceny wiedzeli, ze zagrali slabo, ale po werdycie uznali, ze sa genialni. To tworzylo duzy problem, usypialo czujnosc aktora, uczylo bylejakosci. Byly konkursy podczas, ktorych widownia bila brawo na stojaco, a organizator (ktory sam byl w jury) przyznawal nagrody swoim spektalom (co wydawaloby sie jest nie do pomyslenia). Bywalo, ze bylem w jury z np. z pania od logopedii, ktora w konkkursie dla amatorow, od razu skreslala osoby z chocby najmniejsza wada wymowy. Trudno bylo jej udowodnic, z

Życ dziś! czyli spotkanie z Michalem Żylinskim - aktualizacja

Obraz
...musze  chwile pomysle c... to bylo wyjatkowe spotkanie... ina czej patrzę na niepelnosprawnoś c. Nawet na poziomie przemiesz czania sie. Toaleta. Bruk. Winda. Moja refleksja wybiega daleko dalej niz niepelnosprawnos c,  cho c zastanowilo mnie to, kiedy pokonywalem droge "od - do" z osoba, ktora "nie wszystko fizy cznie moze".. . dalsze mysli: co robimy ze swoim zy ciem. Jak zyjemy. po co. jakie sa cele. depresje. trudnos ci... "zero załamki" - jakie to jest pojemne haslo. Dla mnie dziś zero załamki. Mlodziez - mowia c ogolnie - pieknie reagowala. Zawsze o czywis cie znajda sie ta cy, ktorzy powiedza, ze po co spotkanie "z jakims niepelnosprawnym". Jego historia nie jest o niepelnosprawnos ci, tylko o umiejetnos ci dazenia do celu - rozumieja c, ze potrzebny jest zdrowy balans - pra ca/relaks - zeby zy c, jak to sie szumnie mowi, a niewielu potrafi - pelnia zy cia. Najlepiej juz dzis. Byla na spotkaniu pewna mama z niepelnosprawnym synem. Pi

Nowa praca

Rozpocząłem pracę nad nowym spektaklem - biorę pod lupę "Małe Zbrodnie", ale tylko jeden motyw z niej - resztę postanowiłem przepisać. Za dużo jest u Schmitta "literatury" - niby jest to rozpisane jako dramat (na dwie osoby), ale ekspozycyjnego gadania jest za dużo - przynajmniej jak na zbudowanie dramatycznej sytuacji teatralnej. Postać Gilles jest nie do zniesienia, brakuje jej bardziej skomplikowanej psychologii, jego motywy są banalne. Zadaję więc pytanie: a gdyby spróbować postanowić druzgocącą tezę jeśli o chodzi o miłość i przeprowadzać dowód na oczach widza. Teza - dowód - konkluzja. Kiedy mówię wobec widza - to dokładnie to mam na myśli - to do niego i wobec niego skierowany jest dialog. Jestem ciekaw czy to w ogóle możliwe - kilka scen na pewno można tak poprowadzić, ale czy cały spektakl? Pierwsza próba czytana za nami - trzeba było zrezygnować z przegadanego tekstu, i skupić się na uczuciach. Dobrze tertaz wyglądają konflikty, ale przekonam się podczas