Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2015

Odpowiedź na post.

odpowiedź na post: http://boticellodellasperientia.blogspot.com/2015/11/romeo-i.html?showComment=1449733227402#c8609207306605868335 Faktycznie spektakl dojrzał bardzo od premiery. Szczególnie widoczna jest tu Twoja praca. Na początku ja dużo lepiej podawałem tekst - dużo więcej było u mnie świadomości samych słów. Teraz ledwo Cię gonię. Świadomość została, ale Ty dodajesz do tego zatracenie się w emocji (bez UTRATY ŚWIADOMOSCI - to jest tak ważne - już kiedyś Ci mówiłem, że jak dobrze gram Lolitę, to nie dlatego, że puszcza mi emocja, tylko dlatego, że mam swiadomość tekstu/sytuacji i tylko otwieram emocję i patrzę co ona może ze mną zrobić. I za chwilę dociskam śrubę w drugą stronę). Tego się trzeba trzymać, bo to jest jakość bardzo dobra. A z drugiej strony ciągle jestem ciekaw dokąd nas to jeszcze zaprowadzi. Świetnie się to gra. To jak wypływanie w ciągle nową przygodę. Od Nowa. Rzadkie i wspaniałe. Z rzeczy które mnie zastanawiają: - "Witajcie Panowie" - ten tekst nigdy

Wojna

pomyliłem się bardzo. to doskonałe. "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Warto przeczytać. To tylko fragmenty potrzebne mi do rozwinięcia myśli o spektaklu.  "...niedawno przyszedł taki list: „Nam, starym, trudno żyć… Ale cierpimy nie z powodu małych, poniżających emerytur. Najbardziej boli to, że zostaliśmy wygnani z wielkiej przeszłości w nieznośnie małą teraźniejszość. Już nikt nas nie zaprasza na spotkania w szkołach, w muzeach, już nie jesteśmy potrzebni. Nie ma nas już, a jeszcze żyjemy. To straszne — przeżyć swój czas…" "Są zakochane w tym, co im się wydarzyło, bo to nie tylko wojna, ale także ich młodość" "...przyszły mąż mi się oświadczył, to było już w Berlinie, przed Reichstagiem, powiedział: Wojna się skończyła. My żyjemy. Mieliśmy szczęście. Wyjdź za mnie. Chciało mi się wtedy płakać. Krzyczeć. Uderzyć go! Jak to - wyjść za niego? Teraz? Wśród tego wszystkiego — za mąż? W otoczeniu czarnej sadzy i czarnych cegieł…

Casting w Wawie

Obraz
Kiedy przez dwa tygodnie telefon milczał, już wydawało mi się, że nic z tego nie będzie. Że jednak poszło mi nie tak "prawdziwie" jak mi się wydawało. A wydawało mi się, że jestem sprytny zmieniając emocje, żeby pokazać ile potrafię na zawołanie. Nawet się autentycznie wzruszyłem na koniec i uderzyłem tą emocją w mojego partnera. A tu telefon milczał. Przez te dwa tygodnie zdążyłem sobie wmówić, że jednak nie jestem tak dobry jak mi się czasami wydaje, albo jak przyjazne dusze mi mówią.  Pojechałem na ten casting, żeby dać sobie szansę, odwrócić niezbyt dobrą passę, zrobić wrażenie, zrobić coś dla siebie. Już na wejściu do sali przekonałem się, że się denerwuje, co w moim przypadku jeśli chodzi o scenę już dawno się nie wydarzało. To znaczy chodzi mi o ten szczególny rodzaj zdenerwowania, który na początku trochę jednak paraliżuje, powoduje że drżę. Pierwsza moja swiadoma myśl była taka, że chyba już nie jestem aktorem. Potem jak już wszedłem w tę scenkę improwizowaną by

Sebastian Mrówczyński

Obraz
Prawdziwym fenomenem i zmianą w moim myśleniu jest praca z Sebastianem. Dotyczy to kilku podstawowych spraw. On tego nie czuje, ale można z nim zbudować wszystko z kilku powodów - podstawowy jest taki, że on nie ma żadnych wcześniejszych nawyków (oprócz jednego - pauzowania - nie pilnuje się, ale nad tym pracujemy).  Zaskakujący jest jego zasięg tonacyjny. Robi takie rzeczy, których ja nie umiem. To mi otwiera oczy na sprawę tonacji ostatecznie. Na jej możliwości. Każdy z nas ma zasięg tonacyjny "jakiś". Niektórzy bardzo skromny, inni - z dobrym uchem - szeroki, ciekawy. Oczekujemy od siebie emocjonalności, ale często ta "prawda" emocjonalna jest tak... prywatna... że jest bardzo bliska informacyjności. Komunikat emocjonalny jest dobry, ale to czy to dotrze do odbiorcy zależy od jego... otwartości (szukam słów). Natomiast są takie mozliwości tonacyjne, które umiejętnie prowadzone wprowadzają tak pobudzające kontrasty (i konflikty; mistrzem S.Miedziewski), że ma

Praca. (1)

Przypadkowo moje badania idą w stronę "świadomość vs emocja". I tu wnioski. NIE MA SENSU CISNĄC EMOCJI dogrywając ją na maksa. Trzeba tylko uczciwie na serio ją otwierać i rozszerzać. Otwierać to znaczy zbudować sobie pełną motywację działania. Świadomość natomiast jest bezpośrednio z tym związana - obecność NA NOWO w tekście. To otwiera możliwości kiedy się zna zadanie.   Robi to obecnie Łukasz, Sebastian (to najlepszy przykład na świadomość i jednocześnie otwarcie emocjonalne - ten przypadek opiszę szczegółowo), robi to też doskonale Dominik - obudował całą rzeczywistość w swojej głowie. Znalazł motywację, ale też inaczej traktuje tekst. Bardzo świadomie. Najlepszy dowód, że muszę bardzo się starać, żeby mu dorównać, a i tak nie daje rady. Dominik często podsumowywał moje granie mówiąc "że puściła emocja". Ja wiedziałem, że to zupełnie nie tak. Kontrolowałem tekst, poddając wszystko silnej obecności, otwierałem emocje i tylko pozwalałem temu robić coś ze mną -