Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2018

Nieoczekiwane problemy - wyjazdy

Obraz
Normalne, zdrowo myślące teatry, jezdzą na festiwale z jednym spektaklem. Robią jeden spektakl i potem pozwalają mu dojrzewać w aktorach. My natomiast jesteśmy totalnie nienormalni.  W listopadzie doszło do sytuacji, którą już kilka razy przeżyłem i potem odchorowałem - jedziemy na trzy festiwale z trzema różnymi spektaklami. Do tego podczas jednego festiwalu jedziemy na drugi.  Już tak robiłem i potem dwa tygodnie byłem chory. To nie jest tylko kwestia wyjazdu - trzeba załatwić sprawy formalne, najważniejsze - przygotować spektakl i aktorów (to ostatnio jest problematyczne, bo zespół jest rozsiany po Polsce).  "To nie jedzcie!" - ktoś mógłby powiedzieć. To też nie takie łatwe. Wyjaśnię.  W naszej karierze zdarzało nam się dostawać nagrody na najbardziej prestiżowych festiwalach w Polsce, ale żadna nagroda jeszcze (poza jednym wyjątkiem) nie poprawiła jakości naszych spektakli. Ot, ktoś uważa, że to jest dobre, ciekawe, albo nie. Do tego co innego jury, a co innego

Popatrz na mnie... Lusia w Nowej Cerkwi

Obraz
Napiszę więcej. Na razie chciałbym tylko wspomnieć, żeby nie zapomnieć, o tym, że ciągle my twórcy mamy jeden zasadniczy problem - z dotarciem do widzów. To oni są kwintesencją powodu, dla którego robimy spektakle. A jednak forma "artystyczna" (którą docenią "specjaliści") zupełnie może nie przełożyć się na "normalnego" widza... to mnie męczy i zastanawia. To, co jest w tym spektaklu powinno być szeptem do dzieci powiedziane. Nie krzykiem, nie formą, nie sposobem, tylko szeptem do ich uszu, żeby była autentyczna szansa zatrzymania się nad tym. Mówię o tym szepcie jako o metaforze oczywiście. Emilia - która nas zaprosiła - twierdzi, że to miało swoje oddziaływanie. Bo można było się zatrzymać nad emocjami. A o tym coraz mniej się rozmawia. Świat musi być racjonalny. I zaczynamy sobie nie radzić... Przyglądam się jak świat komentuje Trumpa - powiedzmy sobie - człowieka, który nie boi się "zła", bo cel uświęca środki... (powiedzmy)... Nie

Wyprawa we trzech. Trzcianka i Czarnków

Obraz
Dziś we trzech: to znaczy ja i "Janek i kot" wyruszyliśmy do Trzcianki i do Czarnkowa na spotkanie z dziećmi, żeby poopowiadać im o książce i przeczytać jej fragmenty. Zabawy było sporo, i dużo humoru. Opowiadaliśmy sobie o tym, czego się boimy. Dzieci śmiały się jak opowiadałem o liścikach miłosnych, ale też były ciekawe, co będzie w części drugiej. No i dlaczego Kot? A Kot, który ze mną był, nie odpowiadał, tylko z boku tajemniczo się uśmiechał z okładki. ;) Dzieci (chyba) bawiły się dobrze. Na koniec jak gromada pszczół żądały autografów - więc 30 minut spędziłem męcząc rękę - tak było w Trzciance.  Potem pojechałem do Czarnkowa. I tam było jeszcze lepiej. Pani nauczycielka przygotowała dzieci - czytali sobie książkę w szkole, więc rozmowa była ciekawsza, bo dzieci dzieliły się tym jak odbierały książkę, czego one się boją i dlaczego. Cudne dzieciaki, bardzo aktywne, ciekawe świata. Żywe spojrzenia.  Był tam też drugi Janek, który twierdził, że nie zgadza się, żeb

z okazji Dnia Nauczyciela

Z okazji Dnia Nauczyciela, chciałbym podziękować wszystkim tym, dzięki którym jestem odrobinę lepszy, bo miałem szczęscie mieć z nimi kontakt. Kazimierz Pułakowski - nieżyjący już nauczyciel akordeonu; byłem złym uczniem, ale teraz przydaje mi się bardzo "czucie" muzyki Marek Pruski - kiedy już mi się wydawało, że doskonale znam język, pokazał mi, co jeszcze można i trzeba zrobić, żeby mówić lepiej; chciałem być nauczycielem angielskiego dzięki niemu.  Henryk Dąbrowski - nauc zył mnie szacunku do słowa; zbudował mnie jako młodego człowieka; nauczył kochać teatr; dał mi wiarę, że "mogę" i "umiem"; dzięki niemu zajmuje się teatrem dziś Ewa Ignaczak - dała mi życie ucząc mnie krok po kroku aktorstwa; przez rozmowy uczyłem się reżyserii - jak można interesująco budować świat teatru nie kopiując jedynie rzeczywistości.  Stanisław Miedziewski - otarłem się o erudycję; uczyłem się dystansu i kontroli w teatrze, alikwotycznych właściwości głosu; mądrych poszu

mojej córce...

Obraz
po co znać język? właśnie po to, żeby zrozumieć i się może wzruszyć.

"Luterek" - zajawka

Obraz
Pani Edyta (organizatorka festiwalu "Luterek") poprosiła mnie, żebyśmy jako Studio nagrali "zachętę" do udziału w Festiwalu. Podobno Pan Adamczyk nagrał też, więc "będziemy w dobrym towarzystwie". Te materiały będą (już chyba są) puszczane na stronie "Luterka".  Oczywiście, była to świetna okazja, żeby się trochę powygłupiać, więc nagraliśmy zajawkę w naszym stylu. (Nie wszystko wyszło tak jak chcieliśmy, ale zabawa była dobra). Forma tej zajawki nie jest przypadkowa - chcieliśmy, żeby wyszło to, co w Wejherowie o nas po cichu mówią, to znaczy, że my jesteśmy bardzo nastawieni na wygrywanie, i że prawdopodobnie męczę aktorów, żeby uzyskać takie efekty. :)  Startujemy w tym konkursie od 12 lat z różnym powodzeniem. 4 razy faktycznie otrzymaliśmy Grand Prix, ale za każdym razem w sytuacji niespodziewanej dla nas bądź dla organizatorów. Pierwsze Grand Prix otrzymaliśmy za "Bóg się rodzi" - totalnie niespodziewane - najmniej przez

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Obraz
Jestem w trakcie kończenia scenariusza do "Opowieści wigilijnej". W zasadzie pomysł, żeby akurat to zrobić zrodził się jakby mechanicznie - to znaczy potrzebne było "coś" świątecznego. Początkowo chciałem obsadzić Łukasza jako Scrooge'a, ale im dłużej myślałem o treści, tym bardziej przekonywałem się, że ja powinienem to zagrać. Nastrój postaci jest zbliżony do mojego ogólnego nastroju. Scrooge jest depresyjnym, "ciemno" myślącym, racjonalistą - przynajmniej na początku.  Ot powstałby spektakl dla dzieci i dorosłych.  Wczoraj doszedłem do sceny, kiedy bohatera odwiedza pierwszy duch - przeszłości. I jakby mnie piorun strzelił. Jednak nie ma przypadku (tekst wybrał mnie ;) ) - wzruszyłem się, kiedy postać wróciła do swojej przeszłości. To dla aktora oznacza, że jest szansa uzyskać jakiś rodzaj prawdy. Wiem, czego się będę w tych scenach chwytać. Nabiera to dla mnie od razu innego sensu.  Co do tematu samego tekstu - już od długiego czasu zastan