Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

Jest tyle istotnych rzeczy... ale nie mogę przejść obojętnie

Obraz
...psychiatra czeka... chodzi mi o Golgotę Picnic. Nic mnie w tym nie podnieca - oprócz jednej rzeczy. Tekst jest taki jaki jest. Czy jest obrazoburczy? Sztuka jest obrazoburcza z definicji. Ma skłaniać do refleksji (choć tego pewnie nikt nie rozumie, że sztuka ma dzielić również, nie ma być tylko "ładna" - w XXI wieku tak jesteśmy przywiązani do estetyki, że najpierw szukamy "ładnej" sztuki). Zdaje się, że tematem tego spektaklu jest też konsumpcja. Na pewno sztuka zna naprawdę obelżywe teksty, ten zdaje się stał się z jakiegoś powodu silniejszym pretekstem do sprzeciwu. Hier liegt der hund begraben.... sprzeciw... jesteśmy bezsilni. Nie myślę tu o artystach, ale o ludziach. Nigdy się nie dogadamy. Widziałem jak łatwo było młodzieży przejść w hasło "zakaz pedałowania" przed jakimś miejscem gdzie odbyło się czytanie tekstu. Słyszałem gotowość do walki w głosie kobiety, która organizowała te protesty w różnych miastach. Pasję. Autentyczną potrzebę po

Bądź ze mną. Aktorstwo.

Obraz
Graliśmy po raz drugi w Teatrze w Oknie. Dzień wcześniej w gimnazjum nr 1 zaproszono nas. Potraktowałem to jako próbę otwartą. Jak to się zwykle okazuje, są takie wydarzenia, które stają się trochę przypadkowo arcyważne. Od dawna o Łukaszu się mówi, że jest dobrym aktorem. Ja ciągle mu powtarzałem, że to jeszcze nie to. Trochę można się było frustrować moim podejściem, kiedy zewsząd ludzie oceniali jego aktorstwo dobrze. Namawiałem go, żeby odpuścił myślenie "postacią", która w jego przypadku skutkowała tym, że dziwnie mu się fraza układała. Była silnie zrytmizowana, niewiele się wydarzało. Zabierało to świeżość i możliwości. Przy takiej dojrzałości scenicznej, potrzeba było takiego właśnie doświadczenia jak to ostatnie w Teatrze w Oknie. Ta klaustrofobiczna przestrzeń obnaża wszystkie niedoskonałości (wiem, bo też tam grałem) i nagle Łukasz szedł za intencją. Trzymał ją. Prowadził temat. A tym samym nastrój. Zmieniał go, rozluźniał się. To jest to aktorstwo, o które walczym

The fault in our stars

Obraz
hm... to właściwie nie teatralne doświadczenie. Doświadczenie nie mające właściwie nic wspólnego z tym, czym się tutaj zajmuję. Raczej... z racji zdrowia... refleksyjne. I z powodu momentu, w którym to oglądałem. I tak ten wpis zostawiam. (dobrze by było gdybym o tym nie zapomniał).

Biomechanika - w końcu wyjaśniam

Obraz
Z konieczności muszę pominąć wiedzę, którą mam "książkową", bo część mi się pokrywa, a części (wydaje mi się) po prostu nie dotknęliśmy z powodu braku wystarczającej ilości czasu. Biomechanika jest pewnego rodzaju precyzją w ciele (emocja nie jest najważniejsze, lub nie na pierwszy planie). Ciało ma być przygotowane do ruchu - ugięte kolana, ciało delikatnie pochylone do przodu, ręce wzdłuż ciała, ale nie "rozluźnione". Ta postawa daje inne możliwości "napięciowe". Wszystko dzieje się z głowy - "posyl". Zanim się wykona ruch trzeba wiedzieć po co i "dokąd". (Odczułem, że szczególny nacisk jest na nogi). (ten film świetnie obrazuje czym jest odkaz, dobrze też widać kiedy coś się wymyka rytmowi) Do tego dochodzi istotna sprawa - RYTM - niby jest to oczywiste, ale wcale nie kiedy się wykonuje. Dużo "sprawniej" wykonuje się "czując" rytm. Jest się o co zahaczyć. Odkaz, posyl, toczka. Odkaz - przygotowanie do ruch

City by the Sea - aktualizacja

Obraz
Ostatnie sceny: rozmowa ojca z synem; i na plaży. Robert de Niro. takie aktorstwo. Aktualizacja: właściwie muszę to opisać, bo jest to tak dalekie od mojego dotychczasowego myślenia. Zupełnie przypadkowo (powiedzmy) usłyszałem to na warsztatach z Biomechaniki u p. Bogdanowa "że emocje emocje i wszyscy chcą emocje". Takie samo skojarzenie mam z grą De Niro. On jest w tym filmie dość chłodny. Powiedziałbym aemocjonalny. Ale celowo. To chyba świadomy wybór, bo nagle kiedy ten bohater się łamie podczas rozmowy z synem i dostajemy taki zastrzyk emocji autentycznej. To po prostu szokująca scena. Może... trzeba czasami tak robić. Umieć być chłodniejszym, żeby umieć "zaatakować" we właściwych momentach. Rozumiem, czym jest prawdziwa emocja dzięki Ewie I. Najczęściej spotykam się ze stylizowaną emocją, jak mi nie wychodzi to też stylizuję, ale wiem kiedy jest "dobrze". Muszę to sobie sprawdzić z tym świadomym chłodem. Mnie na scenie niesie. Brakuje takiego myślen

wystarczą mi ciągle słowa.

Obraz
...silence.

...Biomechanika

Obraz
Warsztaty z p.Bogdanowem sprowadzają się do kilku spraw: energii, precyzji, możliwości ruchu, sprawności. Rozwinę to. Bardzo ciekawie prowadził nas z dnia na dzień. (musiałem wrócić i nie zostałem do końca, bo się przejąłem "ludźmi"). Rozwinę to jutro.