Posty

Idzie nowe...

Obraz
Musiałem sobie zadać pytanie: w co zainwestować energię prywatnie i zawodowo, (jak i w Projekcie 41).  Prywatnie wiem, że trzeba sfinalizować certyfikatem swoją znajomość niemieckiego - ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu zostałem sklasyfikowany na C1. To na pewno dlatego, że bardzo dużo czytam w tym języku. O gramatyce mam mgliste pojęcie... co niestety przekłada się na mój brak precyzji w mówieniu. Ale to nic. Trzeba nauczyć się też gramatyki. Tak zrobiłem w jeż. angielskim kiedy miałem 18 lat (zmusił mnie do tego mój nauczyciel w liceum Marek Pruski).  W Projekcie 41 - prawda jest taka, że trzeba pracować nad projektami, które a) będzie można grać wszędzie i wiele razy b) nad którymi będzie można pracować w grupach. Zebranie całego zespołu na próbę robi się zaskakująco trudne. Zdaje sobie sprawę, że kiedy ja odwołuję próbę, tworzy to pewnego rodzaju precedens i rozluźnia zespół. Teraz postaram się trzymać w poniedziałków.  Cele są ambitne. Na razie nie zdradzam. Jestem w d...

Tyle ile wysiłku włożysz, taki będziesz miał efekt.

Obraz
To jest stara prawda, której trzymam się od dawna. I sprawdza mi się to (prawie) w 100 procentach. Na efekt składa się wiele czynników naturalnie. I poza wymiernymi - czyli przygotowaniem reżysera do pracy nad spektaklem (u mnie kilka miesięcy), poprzez pracę własną aktora (choćby myślenie o tym), do samego premierowego pokazu - są też sprawy niewymierne:  Do nich należy brak pomysłu. Nie na całość. Bo jak się nie ma wiążącego wyjściowego pomysłu na całość - to spektakl nigdy nie nabierze sensownego kształtu. Brak pomysłu na pojedyncze sceny natomiast - to już inna sprawa - czasami po prostu nie ma i kropka. Ja się aktorom (może niesłusznie) przyznaję otwarcie, że "nie wiem", albo "jeszcze nie wiem". Czasami "w tygodniu" przychodzi do mnie ciekawe rozwiązanie (tylko o takich mówię - nie o tautologiach, lub oczywistościach nie motywujących widza), a czasami męczę się strasznie - i nic. I w porządku... choć w momencie kiedy napisałem te ostatnie słowa, od ra...

Trzech Króli!

Obraz
Napisałem scenariusz na 6 stycznia, wzorując się na rytmie Schillera - ale każdy tekst jest przeze mnie napisany. Czy to dobrze, nie wiem, ale to było ciekawe wyzwanie (tekstowo-rytmiczne).  Idea jest jednak inna - nie chodzi o "pokazywanie" ludziom czegokolwiek - tylko o autentyczne klimatyczne wspólne śpiewanie.  Jak zgrany mamy zespół - o tym świadczy tempo pracy - w zasadzie w dwie próby zrobiliśmy zarys całości. Nikt już nie zadaje mi zbędnych pytań. Ja nie wtrącam się w zbędne komentarze, co do spraw, które aktorzy muszą sobie ustawić między sobą. Jesteśmy skoncentrowani na efekcie. Ja robię komentarz do nagranej próby - tym samym praca idzie jeszcze szybciej. Dramaturgicznie jestem zadowolony. Daria jak zwykle świetnie wymyśliła "skrótowe" kostiumy.  Mam nadzieje, że uda się stworzyć klimat. Zobaczymy.  Zdjęcie z wczorajszej przymiarki kostiumów.  Zadaje sobie jeszcze pytanie: co do możliwości wzruszenia kolędami. Tu dość duży nacisk jest na Martynę. ...

Głos to najpiękniejszy.

Obraz
Usłyszałem kiedyś z ust Mistrza, że głos to jest najpiękniejszy instrument. Rozmawialiśmy wtedy o tym w kategoriach tekstów mówionych.  Ale to jednak śpiew mnie fascynuje. W głosie/melodii/muzyce jest tyle ciekawych aspektów do zbadania. Słyszałem tysiące interpretacji tekstów - wśród nich pamiętam kilkanaście wykonów niesamowitych. Słyszałem znacznie mniej utworów śpiewanych - ale pamiętam zdecydowanie więcej fascynujących wykonań niż poezji recytowanej.  Zazdroszczę każdemu kto umie śpiewać. Jestem bardzo ciekaw, czy przy mojej emocjonalności, mój śpiew byłby "dobry".  Video - "Bóg się rodzi" - Piotr Rutkowski. Założenie: na wzruszenie, szeroko, dramatycznie. Ale "zatrzymując" się na tym pięknym tekście. 

Odjąć ból.

Obraz
To krótkie video z ostatniego koncertu - bardzo spontanicznego w podziemiach kościoła. Od razu ta zbiórka przykuła moją uwagę. Dlaczego? Odpowiada o tym strażak Wojciech Sawicki.   

Mikołaj szuka pomocy.

 Podoba mi się to, co udało nam się zrobić. Piotr jest tak plastyczny. W lunecie widać odbicie miasta. Info całe na fb - projekt 41. 

Trzech Króli

Obraz
Piszę scenariusz na 6 stycznia. Będzie to koncert w kościele gimnazjalnym - po orszaku.  I... czuję, że ślizgam się po wierzchu tej pięknej historii - narodzin Chrystusa. Pewne rzeczy ustawiłem sobie koncepcyjnie niegłupio, ale ciągle brakuje mi elementu "dotknięcia cudu" - jak to świadomie/nieświadomie nazwała Daria.  To, co na pewno już jest skuteczne, to myślenie - nadprzyrodzone/opiekujące się (anioły), i ziemski/ludzki wymiar. Łączy to dziecko, które jest w obu wymiarach.  Chciałbym, żeby to było wspólnotowe spotkanie. Ale autentyczne. Nie formułka "przekażcie sobie znak pokoju".  Powiedziałem zespołowi - nie traćmy energii na rzeczy, które nam nic nie dają. Niczego nie odkrywają przed aktorem, niczego nie oferują uczestnikom/widzom. Prawdopodobnie za mało jeszcze poświęciłem temu uwagi. Przydałoby się z kimś mądrzejszym porozmawiać.  Daje sobie jeszcze trochę czasu. Może "przyjdzie" do mnie.  Chciałbym zrobić ten koncert o tym, że coś tam jest Ponad....