Małe miejscowości, czyli nie o rutynie

Czytałem kiedyś artykuł p.Bonowicza w Tygodniku Powszechnym - po jego pobycie w Chojnicach, że tu "czas płynie wolniej, ludzie się nigdzie nie spieszą" - już wtedy jakoś mną drgnęło. Dziś z jakiegoś powodu mi się ten artykuł przypomniał - i skorygowałbym jego tezę - w mojej "małej" miejscowości ja nie wiem, gdzie i jak mi ucieka czas, przepływa przez palce, ergo cieżko jest mi się nad czymś pochylić przez dłuższy czas, bo tak jak w książce Michaela Ende "Momo" - jacyś szarzy panowie mi ten czas kradną.

Ale są też inne jeszcze mniejsze "małe" miejscowości. Promuje książkę swoją. Przygotowałem z Martyną (ilustratorką) bardzo ciekawe (i skuteczne podobno) warsztaty na bazie "Janka i Kota". Ludzie dzwonią, zapraszają. Dobrze. Bywają ciekawe miejsce, do których jeździmy, bywają takie, że wiem, że jesteśmy tanią "zapchaj dziurą" w programie - wszystko rozumiem. 

Najbardziej zaskakują miejsca, które wydawałoby się, że "niemożliwe, że mają coś wartościowego do zaoferowania", bo przecież to jakaś "wioska". Ale jak to zwykle bywa, najwięcej zależy od ludzi. Oto przykład: byliśmy w szkole w Leśnie. Od początku do końca było to pięknie przygotowane spotkanie. "Pięknie" - to znaczy zawodowo, z myślą o odbiorcy, z klimatem, z obudową dookoła (rysunku, cytaty, lampki), ze wcześniejszym przygotowaniem dzieciaków z kim (z czym) się spotykają; organizatorki - młode dziewczyny ze świetną energią) stworzyły na własną rękę grunt pod to mega inspirujące spotkanie. I tak też było. 

W tej szkole - od razu czuć zaangażowanie pedagogów - i przekłada się to na dzieciaki, które są otwarte, chętne do rozmowy, ciekawe. Z ciekawości polubiłem profil tej szkoły na fb, żeby obserwować co jeszcze robią. I nie zawiodłem się - tam zawsze jest ciekawie! Nigdy nie ma sztampy, rutyny. Jest Elan Vitale w najlepszym wydaniu. Karmiłem się energią tego spotkania przez długi czas. Teraz kiedy brakuje mi czasu, żeby zająć się wszystkim porządnie... i odstawiam jakieś sztampy - jestem zły na siebie. 

Inspiracja - jaki to jest potężny motor do działania - w pracy teatralnej - jeśli ktoś jest inspirujący - wychodzą ze mnie ciekawsze pomysły. W zasadzie pewnie każdy tak ma. Tylko co w wypadku, kiedy sytuacja jest antytwórcza? A przecież tak też jest często. A wszyscy oczekują dobrego poziomu. Ja sam oczekuję od siebie dobrego poziomu. I żadnych półśrodków. Ani odgrzewania przysłowiowych kotletów. 

Dużo spraw. Potrzebne inne gospodarowanie energią - (i nie zgodnie z rozporządzeniem 10 procent w dół!) A na horyzoncie potężne prywatne wyzwania, którym przecież trzeba sprostać w pierwszej kolejności. 

Jakie jest rozwiązanie? Zatrzymać się chyba. Choć na chwilę. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia