Fondazione Prada cz.3

Już publikowałem swoje wrażenia z Fondazione Prada w Mediolanie. Całe to miejsce robi niesamowite wrażenie - trudno o tym zapomnieć. 

Dziś chciałbym opisać coś bardzo "mojego", bo operuje takim językiem, jaki mi odpowiada. 

Spójrz na zdjęcie. 

Wchodzi się bocznym wejściem (po prawej), którego tu nie widać. Wchodzący widzi leżącego Chrystusa namalowanego/wydrukowanego. (Na zdjęciu widać tylko jego głowę, ale o tym za chwilę). Przechodzi się obok tego, żeby przejść widocznym na zdjęciu przejściem - wchodzi się do sali, gdzie widać projekcję tego pokoju, w którym przed chwilą się znajdowało. Na projekcji, która pokazuje obraz z kilkusekundowym opóźnieniem można zobaczyć.... siebie! Ale Chrystus jest już tą cienką niebieską linią. Wzrok od razu z siebie wędruje do głowy Chrystusa, którą widać w przejściu... Otwiera to bardzo ciekawe pytania różnego rodzaju - z jednym najważniejszym: "ile" Chrystusa chcemy naprawdę "oglądać" w życiu? Jak ważny jest dla nas? Naprawdę trudno jest przejść obok tej instalacji obojętnie. To taka intelektualna zagadka, którą trzeba sobie rozwiązać - każdy dla siebie. Bardzo sprytne, i skuteczne. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia