Warsztaty z "Basi i kota"

Już długo nie byłem na spotkaniu autorskim. Nie mówiąc o sześciu jednego dnia! Pojechaliśmy z Martyną (ilustratorką) na zaproszenie do dwóch szkół: w Zamartem i Dużej Cerkwicy. Było dużo dobrej energii. Opowiadaliśmy, przez pryzmat słów pisanych i obrazów, jak można łatwo uruchomić wyobraźnię. Wzmacnialiśmy też przekonanie, że "przecież można"! Opowiadałem o tym, że nigdy nie pomyślałbym, że napiszę książki dla dzieci! Jeśli ja mogłem, to oni też mogą! Trzeba tylko uwierzyć. 

Martyna na bazie mojej postaci, bawiła się z dzieciakami w zmianę mojego wizerunku, żeby powstała nowa jakość. I znowu dzieci świetnie się bawiły - a ja podziwiałem jak ona to "łatwo" robi (jednocześnie zdając sobie sprawę, ile trzeba ćwiczyć, żeby dojść do takiej jakości "na zawołanie"). 

Czytałem też fragmenty książki - i coś mnie podkusiło (nigdy tego nie robię), żeby zapytać czy się podobało. Na co jedno dziecko odpowiedziało, że okładka musi się bardziej podoba! Nie mogłem ze śmiechu. Dzieci są rozbrajająco szczere! 

Wydarzyło się też coś wyjątkowego dla mnie - przypominającego, że moja praca ma sens, a słowa, które wypowiadam bywają ważne. Podeszła do mnie pani, i powiedziała, że posługuje się tym, co powiedziałem podczas wielu konkursów recytatorskich, na których ona była ze swoimi dziećmi (chodziło o wadę wymowy). Ona używa mojego zdania w tej sprawie, żeby wzmocnić wszystkich, którzy wadę wymowy mają. Przypomniało mi to, że muszę być konkretny podczas konkursów, i dawać wiarę młodym. W ogóle młodzi są super. Potrzebują tylko, żeby ktoś w nich uwierzył.  



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia