Byc w jury to odpowiedzialnosc.

Przez 15 lat tworzenia naszego teatru byłem pewnie na około tysiącu konkursach. Jako uczestnik, z teatrem, jako obserwator, wreszcie jako czlonek jury. Nie jezdzimy duzo, wlasciwie coraz mniej. 
Przezylem werdykty bardzo "slabe", gdzie "ktos" działał celowo przeciwko mnie (z antypatii), choc reszta czlonkow byla, jak to sie teraz mowi, bardzo "na tak". Wytrwalem przez konkursy, gdzie dostawalismy nagrody za bardzo slabo zagrane spektale, gdzie aktorzy, schodzac ze sceny wiedzeli, ze zagrali slabo, ale po werdycie uznali, ze sa genialni. To tworzylo duzy problem, usypialo czujnosc aktora, uczylo bylejakosci. Byly konkursy podczas, ktorych widownia bila brawo na stojaco, a organizator (ktory sam byl w jury) przyznawal nagrody swoim spektalom (co wydawaloby sie jest nie do pomyslenia). Bywalo, ze bylem w jury z np. z pania od logopedii, ktora w konkkursie dla amatorow, od razu skreslala osoby z chocby najmniejsza wada wymowy. Trudno bylo jej udowodnic, ze nie tylko na tym opiera sie ocena jury. Byly tez konkursy, gdzie sam swoja krytyczna postawa, zniechecalem mlodych. Bardzo sie tego wstydze. Ten okres na szczescie mam juz za soba. Raczej moje nastawienie wynikalo z innych klopotow. 
Ostatnio bylem swiadkiem na pewnym duzym festiwalu ogolnopolskim, jak czlonek jury (ktory chcial dobrze) (po raz kolejny) kazal mlodym amatorom buntowac sie wobec instruktora - zeby brac tylko takie sprawy na warsztat, ktore doprowadza do tego, zeby "dzieci" mowily wlasnym glosem. Nie wolno im brac "Balladyny", bo nie slychac, ze to jest "ich". Otoz temu panu przypomniec nalezy, ze "mowienie wlasnym glosem" to granie siebie - to jest w porzadku, ale jako jedna z kompetencji aktora, natomiast ciagle granie siebie nie rozwinie umiejetnosci analizy, myslenia, tworzenia postaci scenicznej. Zlepek sytuacji z ich podworka szkolnego, czesto jest bylejaki. Wcale nie egzemplifiuje, co im wewnatrz siedzi. Lepiej pozmagac sie z postacia (nawet nieudolnie), ale sie uczyc jakimi prawami rzadzi sie "granie". Ostatecznie teatr amatorski jest teatrem edukacyjnym. Efekt? pewnie wazny, ale wazniejszy jest proces. Uczciwie przeprowadzony proces wspoltworzenia. Pewnie, ze instruktorzy czesto nie maja doswiadczenia, ale jesli sie nie poddadza, to dojda do efektow predzej czy pozniej. Bywaja tez instruktorzy, ktorzy posluguja sie trickami teatralnymi - prowadza plaska fabule, stawiajaca jakas oczywista teze, ale umieja sprytnie dramaturgicznie wybrnac - zmieniac mocno napiecia u widza, ale to sa puste zabiegi, nie wynikajace z rozumienia tematu, tylko ze sprytu rezyserskiego.
Jeszcze o tym festiwalu: chwile pozniej ten sam pan opowiadal jak to nie lubi konwencji realistycznej. czyli opowiada o swoich preferencjach. Ja tez nie lubie konwencji realistycznej, ale na pewno nie byloby to przyczynkiem, zeby sprawny teatr realistyczny skreslac, bo "ja nie lubie".
Nagrody byly dla nas - dla naszego teatru - pociagajace, kiedy ich nie mielismy. Teraz zlapalem (moze) niezdrowy dystans. Interesuje mnie tylko poruszenie widza, ale nie jakies bylejakie. coraz dluzej trwa u mnie przygotowywanie sie do robienia spektaklu. Szukam dojrzalosci w podejsciu do tematu... czesto jestem w prozni. Nic nie znajduje w sercu, co byloby dojrzale. Ale jedno jest pewne: nie wdziecze sie do widza, nie dotykam tematow, ktore sa dla mnie abstrakcja. Moja glowa musi plynnie poruszac sie w temacie, bo nie jestem coraz mlodszy, i zupelnie nie interesuje mnie zachwyt. 
Natomiast jednak trzeba dobrze madrze dobierac jury; ludzi naprawde kompetentnych, zeby uniknac powyzej omowionych problemow. Tak jak pani, za ktora musialem sie wstydzic, ktora bezposrednio PRZED konkursem (po przeczytaniu jakie wiersze dzieci mowia) powiedziala "o nieeee! Tyle piosenek recytujecie, a JA NIE LUBIE JAK KTOS REcytuje PIOSENKI". Wyraz na twarzach biednych boguducha winnych dzieci czesto do mnie wraca. 
Nie lubie oceniac. Tak czesto slysze wrazliwosc u mlodych, ktora nie moge nagrodzic, bo jeszcze nie wiedza jak ja sprawnie komunikowac, i w takim zestawieniu inni wypadaja lepiej. 

Komentarze

  1. Grzegorzu, z przyjemnością przeczytałem Twój tekst. Dziwnie się składa, bo ostatnimi czasy również powziąłem rozważania na tematy festiwalowe-jury. Cieszę się, że nie muszę już pisać tego po raz drugi, bo wszystko w zasadzie co wymyśliłem spisałeś Ty. Dziękuję i pozdrawiam cie serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia