Frymark i ja - film

Od dawna już z Danielem Frymarkiem (fotografem, który ma na koncie wszystkie najważniejsze nagrody w swojej dziedzinie, i to widać, że jest niesamowitym specjalistą) chcieliśmy coś zrobić razem. Były różne pomysły, ale nic konkretnego. I co ważniejsze nic rozwijającego. Trafiła się okazja niesamowita - robimy wspólnie film w konkretnym celu. Napisałem scenariusz, Daniel wpadł na pomysł jak to przedstawić i od miesiąca się tym zajmujemy w wolnych chwilach. Efekt, już widać, jest ciekawy. Wysłałem film do mojego kolegi filmowca, który uznał, że to świetne. 
To, co w tej pracy najciekawsze: to, że uczymy się tej dziedziny od nowa obaj. Prawa teatru tu nie do końca da się zastosować - szczególnie jeśli chodzi o grę aktorską - każda przesada od razu razi. Każdy fałszywy ton jest słyszalny. I co jeszcze ciekawsze dla mnie - nie chodzi tu koniecznie o silne przeżycie czegoś. Wręcz przeciwnie, chodzi o umiejętne niedopowiadanie. To bardzo trudno uchwycić. Smutek sceniczny, tu jest innym smutkiem - który też można "załatwić" umiejętnym kadrem. No i chodzi o to, żeby nie tracić sekund niepotrzebnie, tylko wykorzystać czas budując psychologię i dramaturgię. Inaczej niż według mojej filozofii pracy z aktorem, nie ma tu miejsca na rozwój - potrzebny jest od razu "występ" w punkt, koncentrując się jednocześnie na detalu. 
Jesteśmy trochę jak dzieci we mgle, ale daję sobie czas, żeby się tą materią zaprzyjaźnić. 
Nasz tandem pomimo tego, co napisałem wyżej jest sprawny, i umiemy siebie nawzajem pobudzać, ale też rozmawiać o tym, co robimy, w sposób krytyczny. 
(Muszę pamiętać, żeby nie wkraczać w kompetencje drugiej osoby, bo po prostu jak ktoś jest specjalistą, to nie potrzebuje "mojej pomocy" w postaci "niedźwiedziej przysługi"). 
Bardzo jestem ciekaw, co jeszcze można w filmie zrobić. Uważniej teraz obserwuję technikę filmu podczas oglądania. 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia