"Głód" Caparrosa cz.2
Wracam do książki. Nie czytam już po raz drugi tego, co pamiętam. Koncentruję się na zapamiętaniu innych fragmentów.
Dziś natrafiłem na takie zdanie: "...Jakby należało szanować tradycję tylko ze względu na jej wątpliwą zasługę bycia tradycją".
To stwierdzenie jest dosyć niebezpieczne w dzisiejszym świecie - należy przecież szanować kulturę innych krajów. Autor odwołuje się do przykładu z islamu: tylko mąż ma prawo oglądać swoją kobietę, a więc one muszą chodzić zakryte po ulicach. Taka tradycja. (Brzmi jak patriarchalny przesąd wymyślony przez facetów, żeby było im łatwiej lub przyjemniej/ale nie można wykluczyć, że to część jakiegoś większego planu, którego my europejczycy nie jesteśmy w stanie zrozumieć).
Przykład, który podaje Caparros jest jeszcze - chciałem napisać "do zniesienia" - ale to źle podsumowuje to wszystko. Powiedzmy, jest to część odrębności kulturowej.
Autor przytacza jednak inne przykłady z Indii: jeszcze 20 lat temu rząd (!) nie pozwalał wykonywać prenatalnego USG. Wiele par podejmowało więc decyzję o "aborcji selektywnej" - niezła nazwa na proceder następujący - jeśli miała urodzić się dziewczynka - rodzina decydowała się często na aborcję. (20 lat temu!)
Nie mogę w to uwierzyć, choć im starszy jestem, coraz szerzej otwierają mi się oczy na Nasze "możliwości".
Jeszcze jedno zdanie z Caparrosa: "... czasem piękno leży w ilości, w tym, że dociera do wszystkich: etyka staje się formą estetyki". Do zapamiętania. Taki jest mój pogląd o teatrze (i kulturze): docierać do wszystkich. Starać się przekonać ludzi. Dotrzeć do nieprzekonanych.
Komentarze
Prześlij komentarz