Dziecko dla początkujących - Szamocin
Istotne. Spektakl był bardzo dobry. Ludzie od początku weszli. Był jeden moment gdzie trochę siadła energia, ale tylko dlatego, że spektakl dość szybko się rozkręcił. Chłopaki grają to zawodowo. Nauczyli się dyscypliny. Piotr jest precyzyjniejszy w zadaniach i artykulacji, Błażej w ogóle nie poddaje się widzowi. Ma 100 procent manipulacji widzem. Mądrze, dojrzale.
Poproszono nas, żebyśmy zostali do końca (mimo, że byłem chory) sugerując, że dostaniemy nagrodę. Na omówieniach jasno powiedziano, że jest to spektakl zawodowy. (choć przecież dopiero od jakiegoś czasu aktorzy mają taką sprawność, że bronią go tak dobrze), i że nie ma porównania do innych. Żeby było miło zostaliśmy i...
nic nie dostaliśmy (poza nagrodą publiczności).
Chyba nas nieźle zaskoczył werdykt. W każdym razie ze sporym niesmakiem wyjeżdżaliśmy stamtąd. Po werdykcie podchodziło jury i mówiło, że nie mogli nas porównywać do teatrów mniej doświadczonych. I "że my się nie obrazimy" (a pewnie że się obrazimy). Intencja pewnie była dobra, ale wyszło jak wyszło. Oczywistym jest, że jak ktoś jest najlepszy, to się go nagradza. Inaczej się go nie kwalifikuje do konkursu na tych samych zasadach co inne teatry. Zapłaciliśmy akredytację jak inni. I oczekiwaliśmy tego samego traktowania. Tym bardziej, że Błażej myśli o stypendium artystycznym, a Piotra chcemy wzmocnić w banku.
Kuriozalne. Ale też w pewnym sensie zabawne... życie. Niczego nie bądź pewny. Z nami to w ogóle los lubi się bawić... kiedy się czegoś spodziewamy, to klops i odwrotnie.
To, co istotne - zespół robi się diabelnie sprawny. Łukasz, Piotr, Błażej, (Dominik), Damian. i kilka dziewczyn. A taki młody ciągle.
zdjęcie: przed ogłoszeniem werdyktu :)
Poproszono nas, żebyśmy zostali do końca (mimo, że byłem chory) sugerując, że dostaniemy nagrodę. Na omówieniach jasno powiedziano, że jest to spektakl zawodowy. (choć przecież dopiero od jakiegoś czasu aktorzy mają taką sprawność, że bronią go tak dobrze), i że nie ma porównania do innych. Żeby było miło zostaliśmy i...
nic nie dostaliśmy (poza nagrodą publiczności).
Chyba nas nieźle zaskoczył werdykt. W każdym razie ze sporym niesmakiem wyjeżdżaliśmy stamtąd. Po werdykcie podchodziło jury i mówiło, że nie mogli nas porównywać do teatrów mniej doświadczonych. I "że my się nie obrazimy" (a pewnie że się obrazimy). Intencja pewnie była dobra, ale wyszło jak wyszło. Oczywistym jest, że jak ktoś jest najlepszy, to się go nagradza. Inaczej się go nie kwalifikuje do konkursu na tych samych zasadach co inne teatry. Zapłaciliśmy akredytację jak inni. I oczekiwaliśmy tego samego traktowania. Tym bardziej, że Błażej myśli o stypendium artystycznym, a Piotra chcemy wzmocnić w banku.
Kuriozalne. Ale też w pewnym sensie zabawne... życie. Niczego nie bądź pewny. Z nami to w ogóle los lubi się bawić... kiedy się czegoś spodziewamy, to klops i odwrotnie.
To, co istotne - zespół robi się diabelnie sprawny. Łukasz, Piotr, Błażej, (Dominik), Damian. i kilka dziewczyn. A taki młody ciągle.
zdjęcie: przed ogłoszeniem werdyktu :)