Potrzeba słowa - Skrzypek na dachu (2)

Jeszcze jedna - choć bardzo uniwersalna historia - zaczyna być zapomniana. 

W małej wiosce społeczność żydowska żyje swoimi codziennymi rytuałami - większość (bo nawet te "zwyczajne" są wykonywane w imię Boga) wywodzi się ze słowa, które jest osią konstrukcyjną i clue całego filmu - tradycja. 

Tradycja, która jest ortodoksyjnie przestrzegana, i zostanie poddana próbie. Tewie - mleczarz - ma pięcioro dzieci, w tym trzy dorastające córki, które zgodnie z tradycją trzeba będzie wydać za mąż. Jednak  zgodnie z tradycją, dziewczęta muszą (powinny) być wyswatane. I tu zaczynają się mnożyć problemy. 

Ten konflikt Bóg, rodzina, i obowiązki wynikające z obu (konfliktowe, (niemal) wykluczające się w tym filmie) to wspaniale opowiedziane nieoczywisty storytelling . Dodatkowo: słowa - które padają w tym filmie, to w zasadzie w każdej jego minucie rodzaj pozbawionej patosu poezji - nie sensu stricto - tylko jest w tej niewielkiej ilości słów jakieś poruszające piękno. 

Istnieje doskonały dokument, jak ten film powstawał - z tego co mówią twórcy wynoszę jedną rzecz - precyzja. Oni opowiadają o takich (pozornie) szczegółach, które (jak się nad tym zastanowić) faktycznie dodają jeszcze jedną warstwę do tego filmu - być może najważniejszą - wynoszą go do rangi najwyższej sztuki. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

Byc w jury to odpowiedzialnosc.

Otwarcie Dworca!