Jestem w trakcie kończenia scenariusza do "Opowieści wigilijnej". W zasadzie pomysł, żeby akurat to zrobić zrodził się jakby mechanicznie - to znaczy potrzebne było "coś" świątecznego. Początkowo chciałem obsadzić Łukasza jako Scrooge'a, ale im dłużej myślałem o treści, tym bardziej przekonywałem się, że ja powinienem to zagrać. Nastrój postaci jest zbliżony do mojego ogólnego nastroju. Scrooge jest depresyjnym, "ciemno" myślącym, racjonalistą - przynajmniej na początku. Ot powstałby spektakl dla dzieci i dorosłych. Wczoraj doszedłem do sceny, kiedy bohatera odwiedza pierwszy duch - przeszłości. I jakby mnie piorun strzelił. Jednak nie ma przypadku (tekst wybrał mnie ;) ) - wzruszyłem się, kiedy postać wróciła do swojej przeszłości. To dla aktora oznacza, że jest szansa uzyskać jakiś rodzaj prawdy. Wiem, czego się będę w tych scenach chwytać. Nabiera to dla mnie od razu innego sensu. Co do tematu samego tekstu - już od długiego czasu zastan
Jestem już na ostatniej prostej pisania trzeciej części Agenta Kota. "Agent Kot kontra cały świat". Na razie traktuje to jak strumień świadomości - po prostu piszę. Kiedy skończę całość (estymuje, że za tydzień), dopiero wtedy zacznę dokonywać poprawek. Dość długo trwało zanim wpadłem na "właściwy" koncept, ale kiedy już mi się to ułożyło w głowie, to idzie to bardzo sprawnie. Jak zwykle najlepsze historie piszę, kiedy jest ona mi bliska. Opowiadanie wchodzi na inny poziom abstrakcji. Najgorzej natomiast, kiedy włącza mi się "edukator", ale na szczęście to już się wydarza rzadko. Wymyśliłem wczoraj finał. Po prostu sam "przyszedł" do mnie. Powiedział "dzień dobry, Grzegorz, dlaczego wcześniej na mnie nie wpadłeś!". A wydaje się to takie oczywiste, że właśnie tak powinna się zakończyć trylogia o Agencie Kocie. Kiedy pisałem Basię, nie myślałem o tym, żeby to była dobra książka. Przy tej części zależy mi bardzo, i nie wiem, czy to się
7 września odbyła się premiera naszego (Projekt41) Narodowego Czytania. W tym roku prezydent zaproponował "Kordiana". Bez przeczytania książki de novo zacząłem pracować nad pierwszą wersją scenariusza, ale chciałem być mądrzejszy niż autor. Usłyszałem dopiero co zrobiłem z tekstem na pierwszej próbie. I trzeba było uczciwie przyznać, że ta manipulacja znaczeniem (na wzór "Dziadów" Nekrosiusa - odwrócenia znaczeń) była zupełnie pozbawiona sensu. Zazwyczaj umiem się przed sobą przyznać, że to było idiotyczne - wyśmiewanie młodości Kordiana w "taki sposób" (mnie już o to w jaki) - tym razem jednak dopiero w nocy zaczęło do mnie dochodzić, że trzeba scenariusz napisać na nowo - i to całkowicie na nowo. Druga próba - po 7 dniach pracy nad drugą (w zasadzie trzecią wersją) była już dużo lepsza. Na ucho było to niegłupie. A i młodość Kordiana (Mikołaj Skrzypczak) grała na korzyść inscenizacji - z jednej strony jego żarliwość, z drugiej młodzieńcze nieokrzesani
Komentarze
Prześlij komentarz