"Stowarzyszenie umarłych poetów" - powrót
Miałem zajęcia z młodymi - od 15 do 19 roku życia - i kiedy (przypadkowo) wspomniałem tytuł tego filmy - ani jedna osoba go nie znała (!). Może nie ma co się dziwić - kto oglądał "American in Paris"? - wszystko przemija - wchodzi "nowe".
W każdym razie polecam ten film każdemu - to historia umoczona w poezji Walta Whitmana "Oh Captain my Captain, our fearful trip is done, the ship has weathered every rack, the (...) is done" - (cytuję z pamięci - być może niedokładnie).
Whitman, Thoreau, Emerson - to początki amerykańskiego transcendentalizmu (XVIII w.), wyniesienie wagi (a przez to) i piękna ludzkiego życia. Wyczuwam to szczególnie u Whitmana. Jeden z jego wierszy towarzyszył mi w pierwszej fazie Studia Rapsodycznego - "O ja o życie. Pytań tych co stale powracają. Niekończących się pociągów niewierzących, miast głupcami przepełnionych. Co dobrego w tym o ja o życie. Odpowiedz że tu jesteś, że jest życie i tożsamość. Że sztuka trwa i także Ty dopisać możesz wers". Piękne! Jakoś romantyzując (wtedy) pracę teatralną właśnie ta fraza - "i także ty dopisać możesz wers" - to mnie fascynowało.
Film (na podstawie książki Kleinbaum'a) opowiada historię inspirującego nauczyciela, choć większość filmu opowiedziana jest innymi oczyma - jego uczniów. Nie ma tu moralizatorstwa, podziału na "dobre" i "złe" - jest... życie ze wszystkimi swoimi konsekwencjami.
Warto może dodać, że jest to film oscarowy - co prawda w kategorii "za oryginalny scenariusz". W Hollywood nagroda w tej kategorii nie jest tak ceniona.
Komentarze
Prześlij komentarz