Kazanie XXI - po premierze


3 spektakle. Szybko się to rozwija. Trzeci spektakl spełniał już wszystkie moje wymagania. I nareszcie Błażej pokazał to, co pokazywał na próbach, ale musiałem z nim usiąść po pierwszym dniu i pogadać. Powiedziałem mu, że nie może w monodramie szukać poklasku widzów. Od razu to zrozumiał, i dwa ostatnie grania były już bardzo dobre - on rządził nastrojami. Nie podgrywał pod widzów. 
Pierwsze granie - zabrakło właśnie dojrzałości w wykonaniu. Za dużo rozluźnienia. Inaczej to ustawiliśmy. Trzecie natomiast doskonałe. Zachwycające aktorstwo. Dodałem scenę gdzie widzowie tańczą na imprezie zorganizowanej przez diabła. Podoba mi się. I interpretacyjnie. I jako eksperyment. 
Inne eksperymenty średnio się sprawdzają wobec widza: scena gdzie nic się nie dzieje - dopiero kiedy on przypomina widzowi o zadaniu, się sprawdza. Nuda pozostaje nudą. Choć chyba coś takiego właśnie było mi potrzebne. Spektakl, który rozkłada się w czasie. Gdzie jest czas. Można spokojnie przyjąć treść. 
Początek - gdzie celowo nie dałem żadnego konfliktu - jest ryzykowny. Ale z drugiej strony nieźle to się potem rozwija. 
Spektakl operuje prostym językiem teatru, ale zaskakujące jest to, że usunięcie elementów teatru zadziałało na korzyść myśli. Zrezygnowaliśmy z tej Ewy i grzechów. I to było dobre posunięcie. Ujednoliciło język. Zachowało dyscyplinę formalną.  
Dla mnie to jest najciekawsza moja rzecz. Najbardziej refleksyjna. Uczciwa. Jak żyć w tym świecie? Wymagania wiary, a rzeczywistość. Potrzeba wiary. To trudne. "A wy byście chcieli, żeby żadnego diabelstwa? Zuchwała myśl". No właśnie.
Udało się nikogo nie obrazić. Diabeł mówi nam szczerze. Przebranie księdza nie wychodzi naiwnie. Jest grany naprawdę, nie robiąc z niego debila, ani nie wyśmiewając go. Jest grany żarliwie. Serio.
Jestem bardzo ciekaw grania tego w seminarium. Ale to jeszcze trochę czasu. Teraz trzeba to grać. Niech dojrzewa. 
Chciałbym jeszcze zrobić spektakl o zatrzymaniu się w tym pędzie. Coś takiego, żeby ludzi mogli pooddychać. Ale nie wiem jeszcze. No i ten "drugi" temat. Ale to ja muszę zagrać. Łukasz mnie wyreżyseruje. 
Dobrze też, że odbyłem konsultacje z ks. doktorem. To też czuć w tej realizacji. Że ten aspekt religijny jest mądrzejszy. Muszę taki research robić zawsze. Z ludźmi od tematu. 


zdjecia: Daniel Frymark

Siedziałem sobie przed spektaklem. Puściłem wirujące światełka. Muzykę. I przez moment było mi dobrze. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia