finał OKRu - monodramy

Viktoria zagrała bardzo dobry świadomy spektakl. Co najważniejsze ciągle dobrze się bawi i nie odcina kuponów od zrobionych tonacji. Ma też luz, którego nigdy wcześniej nie miała. Ja ją rozluźniam przypominając, że gramy dla widza. Zawsze. Tego się muszę trzymać w pracy z aktorem. To się też sprawdza jako spektakl - świetnie zostało to przyjęte. Ja tego spektaklu nie lubię. Powstało to tylko dla aktorki, żeby się rozwijała poza recytacją. I faktycznie jest to kamień milowy. 
OKR jest bardzo specyficzny. Ocenia się spektakle zupełnie inaczej niż na innych festiwalach. Nie chcę tego rozwijać, ale muszę o tym pamiętać, że tu wszystko jest możliwe. 
Pierwszy raz od dawna złapałem się we własną pułapkę oczekiwań - już mi "zwisały" nagrody (zblazowany pseudoartysta), aż tu nagle... Wiesław Geras w mojej obecności mówi, że Mit to jego faworyt. Na omówieniach dyrekorka mówi "patrz Grzegorz żadnych uwag" (potem wspomniała o ambientach). Te dwa fakty zadziałały na mnie tak, że się wkręciłem, że "to się uda" (i że niemożliwe, że Bon Voyage nie, a to tak). Ostatecznie wyróżnienie - w dobrym towarzystwie (spektaklu Pawła Sroki), ale jakoś poczułem rozczarowanie. 
Nigdy więcej. Trzeba o tym zapomnieć. Gramy dla widza. Tylko dla niego. Żadnych dodatkowych oczekiwań. 
...przemyślałem sobie to wszystko. I wyciągnąłem dla siebie jeszcze jedną pozytywną konkluzję - jeszcze więcej detalicznej pracy. To wszystko polega na zadawaniu sobie pytań typu: "po co jest krzesło" i "dlaczego na nim siadam", a za chwilę "jak siadam". Tak, sprowadzając to do najprostszych czynności. 
Były tam dwa spektakle, które mnie zachwyciły: "21" - spektakl, który w piękny sposób opowiada o niepełnosprawności. Aktorka wprowadza nas w pułapkę - gra od kulisy do kulisy przeginając, żebyśmy za chwilę zrozumieli, że ona tak "czuje" jako niepełnosprawna. Spektakl ma zaskakująco lekki ton. Jedyne czego nie kupuje to przedstawianie ludzi z opieki społecznej jako bezdusznych urzędasów - tak może być, ale nie musi... spłyca mi to wydźwięk całości. (3.nagroda)
Drugi spektakl to sielankowa wersja o tym jak się pamięta wydarzenia. Całość osadzona w "wsi spokojna wsi wesoła". Czas płynie powoli, akcja spektaklu też, ale jest w tym urok. I uszanowanie tematu. Świetny podział przestrzeni (metaforycznie) - linki na pranie - bohaterka wiesza koszule - w pierwszym planie głównych bohaterów, w drugim - drugoplanowych. Bardzo precyzyjnie skonstruowana rzecz. (Jeden z jurorów wypomniał scene, która dla mnie jest gestem psychologicznym - kiedy babcia głaszcze wnuczkę do snu - to piękny obraz i gest psychologiczny - daje aktorce siłę - poza tym jest przedłużeniem następnej akcji kiedy ciało babci patrzy na wnuczkę z góry - trudno to wyjaśnić precyzyjnie słowami). (wyróżnienie)
Oddzielną kategorią jest monodram prof. Gajewskiego (byłoby świetnie gdyby był w komisji) - widziałem go 2001 roku po raz pierwszy - i to była mój pierwszy aktorem. Rzecz o rozbójniku jest dynamiczna, błyskotliwa w języku - wszystko dzieje się jakby na ławce w parku. Pan poprzez proste rekwizyty - parasol, czapka z gazety, karteczki, wcielanie się głosowo w role, wyczarowuje przed nami teatr. Do tego ta historia nie ma znamion dramatycznej, a wzrusza, porusza... aktor robi z widzem, co chce... doskonałe.  Taki teatr chciałbym robić. Atrakcyjny, mądry, sprytny. 



  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia