cz.3 "O co pytają nas wielcy filozofowie" Kołakowski

Hobbes
potrzeba bezpieczeństwa i żądza władzy, zarówno nad innymi ludźmi, jak nad środowiskiem. Ponieważ ludzie rodzą się w stanie, w którym tylko własne interesy i własne potrzeby ich zaprzątają, nie dziwota, że w stanie natury ludzie są najczęściej sobie wrogami.

Stan natury nie jest więc krainą szczęśliwości; przeciwnie, życie w tym stanie jest prymitywne, ubogie i krótkie.
Powstała przeto konieczność takiej umowy, która kładzie kres prawom przez naturę samą ustanowionym i tworzy społeczeństwo cywilne albo państwo; w rozwiniętej swojej formie zasługuje ono na miano Lewiatana, sztucznego człowieka, którego ludzie powołują do życia dla własnego bezpieczeństwa

Kartezjusz
Trzeba wykryć absolutny początek wiedzy, odporny na krytykę.
A że mylimy się nieraz, należy zbadać przyczyny błędów. W sławnym a zatrważającym wywodzie zauważa Kartezjusz, że skoro w marzeniach sennych to, co widzimy i słyszymy, zdaje się nam rzeczywiste, to do pomyślenia jest, że to, co na jawie postrzegamy, jest także rodzajem snu, obrazem bez rzeczywistości. Być może jakiś demon złowrogi łudzi nas i podsuwa zmysłom naszym, dla celów sobie wiadomych, fantazmaty, które my za rzeczywistość bierzemy, a które są podobne do sennych urojeń. Czy jest sposób, by się wyrwać z oszustw tego możliwego zwodziciela? Jest. Zwodziciel co do jednego oszukać mnie nie może, mianowicie co do samego tego faktu, że ja tego czy owego doświadczam, coś postrzegam, coś myślę. Jestem przeto. I najpotężniejszy demon nie może mnie w tej sprawie zwodzić.

Ta oto formuła “myślę, więc jestem” stała się jednym z fundamentalnych znaków nowożytnej filozofii. To “więc”
jednak później przepadło, bo Kartezjusz nie chciał, by ten zwrot rozumiano jako wnioskowanie, jako sylogizm z usuniętą przesłanką większą; chodziło nie o wnioskowanie, ale o jeden nieodparty akt intuicji: “myślę, jestem”.
Trzeba zauważyć, że słowo “myślę” w tym kontekście odnosi się do wszystkich

uważał Kartezjusz, że świat jest nieodparcie rządzony prawami mechaniki

Zastanawiając się nad naturą samego siebie, a więc świadomości swojej, duszy swojej, znajduję w niej ideę istoty najdoskonalszej, czyli Boga. Nie mogłem był sam z siebie tej idei wytworzyć, bo sam przecież doskonały nie jestem (sam akt wątpienia tego dowodzi, jeśli dowody są potrzebne). Wnoszę stąd, że owa idea nie jest moim urojeniem, ale została w umyśle moim zaszczepiona przez sam ów byt najdoskonalszy, przez Boga. Bóg więc istnieje. (Inny dowód jest pokrewny ontologicznemu dowodowi Anzelma: istnienie jest formą doskonałości, stąd też byt najdoskonalszy musi istnieć z definicji

Spinoza
poszczególne rzeczy, włączając istoty ludzkie, nie są skończonymi, niezależnie bytującymi stworzeniami Boga, ani nie są Boga cząstkami. Są, jak Spinoza powiada, modyfikacjami substancji, one Boga wyrażają. Substancja sama, czyli Bóg, nie ma części. Nieskończona rozciągłość jest niepodzielna

jeśli pyta kto: skoro wszystko bez reszty w ludzkich działaniach jest tak wyznaczone i nikt nie ma mocy nie czynić tego, co czyni właśnie, czy wolno nam, na przykład, karać ludzi za ich występki, wiedząc, że rządzi ich czynami nieuchronna konieczność? Tak

Uwalnia nas od nienawiści, gniewu, zawiści i pogardy względem innych, poleca nam natomiast zadowalać się tym, co mamy, i pomagać bliźnim. Prowadzi nas ku wolności - nie w sensie zabobonnej wiary w wolną wolę, ale w sensie wyjścia z niewoli złych afektów

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść Wigilijna" - scenariusz

"Barbie" - myśli - AKTUALIZACJA

Prace nowe - Bestia