Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Przygotowanie do grania w filmie

Obraz
Granie w filmie. Małe środki. Realizm. Trzeba się temu przyjrzeć.

Grotowski - myśli (1)

Obraz
Już dawno nie czytałem czegoś tak inspirującego (mimo, że czytałem sporo materiałów o Grotowskim wcześniej). Wracam do tej książki stale. Usłyszałem kiedyś (będąc jeszcze aktorem w Stajni Pegaza), że Grotowski nie był człowiekiem teatru. Absolutnie się nie zgadzam. To niesamowicie sprawny logik, który wyróżnia się wśród innych tym (dla mnie), że zawsze podaje własną argumentację. Rozkminia pojedyncze elementy teatru - chce zrozumieć mechanizmy, bazuje niebezkrytycznie na wcześniejszych doświadczeniach XX wieku, nie przyjmuje wiedzy a priori. Bardzo często czytam o jakimś założeniu teatralnym, ale brakuje uzasadnienia skąd się to wzięło. Imponuje mi taka logika i autentyczna chęć wyjaśnienia sobie czegoś nawet kosztem przyznania, że się czegoś nie rozumie (co nie wszyscy potrafią zrobić), lub weryfikacji wcześniejszego poglądu. To co mnie szczególnie zaciekawiło to praca z niemą partyturą (wypowiadając tekst tylko w myślach; która może demaskować brak osobistego działania i reakcj

Usprawiedliwienie

Obraz
Zadaje sobie ostatnio pytanie o teatr artystyczny ? Po uwagach jury festiwalu w Warszawie. W uwagach była taka sugestia, żeby pomóc widzowi zrozumieć, czym jest prostokąt i dzwonek. Trudno mi się nad tym głęboko zastanawiać, bo przecież wprowadziłem te rekwizyty  komplementarnie do białych twarzy i uniwersalności całości - a dokładniej do symboliki całości. Powinno to działać wspólnie jako jeden przekaz, dopełniać się, ale nie być wyjaśnionym wprost. Jako że jest to lait-motyw wyjaśnia się to stopniowo w trakcie trwania spektaklu, że to symbolizuje przejścia pomiędzy etapami. Ostatecznie mogę powiedzieć, że jest to świadome działanie zaplanowane artystycznie - artystycznie w tym sensie, że nie kopiuje życia, jest jakimś skrótem, który wedle mojej uczciwości reżyserskiej (wobec siebie) pogłębia opowiadaną fabułę. Czy jest to faktycznie nieczytelne? Nie należy sądzić, że jury chce źle, a jednak oni zazwyczaj zupełnie inaczej patrzą na spektakle niż "normalny widz". Jest w ty

Sklepy Cynamonowe - powrót

"Demiurgos - mówił mój ojciec - nie posiadł monopolu na tworzenie - tworzenie jest przywilejem wszystkich duchów. Materii dana jest nieskończona płodność, niewyczerpana moc życiowa i zarazem uwodna siła pokusy, która nas nęci do formowania. W głębi materii kształtują się niewyraźne uśmiechy, zawiązują się napięcia, zgęszczają się próby kształtów. Cała materia faluje od nieskończonych możliwości, które przez nią przechodzą mdłymi dreszczami. Czekając na ożywcze tchnienie ducha, przelewa się ona w sobie bez końca, kusi tysiącem słodkich okrąglizn i miękkości, które z siebie w ślepych rojeniach wymajacza. Pozbawiona własnej inicjatywy, lubieżnie podatna, po kobiecemu plastyczna, uległa wobec wszystkich impulsów - stanowi ona teren wyjęty spod prawa, otwarty dla wszelkiego rodzaju szarlatanerii i dyletantyzmów, domenę wszelkich nadużyć i wątpliwych manipulacji demiurgicznych. Materia jest najbierniejszą i najbezbronniejszą istotą w kosmosie. Każdy może ją ugniatać, fo

5. OFTS - Warszawa - "Bądź ze mną. Jestem"

Obraz
Przez ostatni tydzień przygotowywaliśmy się do festiwalu OFTS w Akademii Teatralnej w Warszawie. Jesteśmy jedynym teatrem, który bierze udział w festiwalu od początku. Tym razem było o wiele więcej stresu z mojej strony, bo jechaliśmy z "Bądź ze mną. Jestem" - dość jednak hermetycznym spektaklem, gdzie stawiam na wyobraźnię widza, jest wiele niedopowiedzeń, operujemy symbolami. 10 lat męczę sie z tym tekstem, znam go na wylot, i ta skrócona historia życia mnie fascynuje. I ciągle czułem, że coś mi ucieka... Przypadkowo na tydzień przed spotkałem się z reżyserem Rafałem, który powiedział mi, że ma zamiar zająć się taką historią chłopca, który umiera na raka i przeżywa całe życie. Rozpoznawszy Oskara powiedziałem, że ja to zrobiłem, wyłuszczyłem mu tezy, ale też jakoś udało mi się zdefiniować problem. A on na to, żeby "mój wewnętrzy reżyser porozmawiał z moim wewnętrznym inscenizatorem". Przemyślałem to. I właściwie rozwiązanie wpadło samo. Ale to co istotne, to

psychika

Obraz
Problemy natury psychicznej. Gdzie się nie obrócę (oprócz "za" plecami mojego biurka) zauważyć można, że z jakiegoś powodu uprawianie tego zawodu jest bardzo inwazyjne psychicznie. To znaczy jeśli podchodzi się do tego na serio. Pamiętam jako "dziewica" teatralna jak oglądałem B.Wr. w monodramie w Radomiu, i potem mieliśmy okazję z nim porozmawiać. Weszliśmy w jakiś ciemniejszy korytarz teatru, a stamtąd leciały kurwy i chuje w stronę technicznych od samego B.Wr. Zapamiętałem to jako obraz "złego" człowieka, który nie miał powodu, żeby tak się zachować. To było jak rażenie piorunem, silnie zostało w mojej pamięci jako kontrast do tego genialnego aktorstwa.  Płacimy cenę babrania się we własnym wnętrzu, a prawdopodobnie nie jesteśmy do tego przygotowani... Tak zwane zawody artystyczne, które jednak uzależniają... To ciekawe, że kiedy się trafia na jakiś ciekawy temat. Pojawia się ten nęcący znak zapytania "jak to by wyglądało". Jeszcze jeśli si

Wewnętrzna dyscyplina.

Trzeba to wziąć na klatę. Domino przyszedł i chciał pisać, że to nie studio i tak dalej. Ja widziałem co się działo, a jednak to puściłem. Więc ludzie mają rację, że obwiniają mnie. Zapomnę o tym jak najszybciej, ale też już wyciągnąłem wnioski. Nie ufać. Nie słuchać bajek o tym co zostanie zrobione, bo jeśli nie zostało zrobione, to już nie będzie.  Do tego bardzo mi wstyd za to co ja tam pokazałem. To znaczy swoim nieprzygotowaniem albo niepewnością przyczyniłem się do tego. A jeszcze bardziej szkoda mi ostatnich trzech nocy nieprzespanych antycypując tę porażkę. Ale... usiedliśmy z Łukaszem, przegadaliśmy to, i jak zwykle z tego dna się podniesiemy. Jest się z czego podnosić. I dobrze, że nas przetrzepało. Szkoda, że Młody upiera się, że to było dobre. Ale po dzisiejszej rozmowie coś się może zmieni. Choć chyba po prostu musi upłynąć czas. On na razie myśli tylko o sobie. Przypadkowo wpadłem dziś na niezłą metaforę - mam nadzieję, że o niej nie zapomnę. O kwiaciarce, która zami

Na dzień przed...

Obraz
Już dawno tak źle się nie czułem w teatrze... do tego "własnym". Stres jest ogromny. I wiem, że jest duże prawdopodobieństwo, że skiepszczę to, bo jestem rozkojarzony na próbie. Dodatkowo podminowany faktem, że bardzo źle śpiewam. Próbuję bronić moją postać, ale za mało jest czasu, żeby zbudowała się jakakolwiek relacja. Najlepszą mam z Quasimodo, bo on świetnie słucha. Staram się jemu też słuchaniem pomagać. Coś się dzieje między słowami. Łukasz bardzo fajnie z odwagą w to wszedł. Lubię oglądać jak on szuka. Ja gubię tekst. Gdyby on nie był do rytmu, to bym dał radę, ale on jest silnie zrytmizowany. Wyznaczany bitami muzy. Muszę się wyspać, dziś upewnić się, że znam tekst na blachę. I jutro na luzie... tylko czy to jest możliwe. W oryginale to fajna wielowymiarowa postać, która naprawdę się zakochuje. I nie rozumie tej miłości, którą wspomaga dość trudny charakter tego księdza. A właściwie fakt posiadania władzy.

the art of directing.

Dziś zrozumiałem raz na zawsze jedną rzecz. że rezyseria to szacunek dla aktora. nie robienie z niego debila poprzez wystawianie go na "przypadek". Ogólnie to bym powiedział, że to normalne, ale dziś wiem, że to jest moja zaleta. Dbanie o aktora. Nie odgradzanie się mikrofonem i stolikiem. Dawanie aktorowi szansy na bycie artystą. Pilnowanie, żeby nie robił z siebie idioty, bo ja też występując potrzebuję kompetentnego partnera, który mi powie od zewnątrz jak jest i co jest. Okazuje się, że może być zgoła przeciwnie.  To boli. I odbiera wiarę. Ale to już ostatni raz tak jest. Zastanawiam się co się stało, że można tak podchodzić do sprawy???