Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

Janosik - Teatr LALKA z Warszawy - mój opis - aktualizacja

Obraz
Cieszę się, że to widziałem z kilku względów. Po pierwsze wiara w teatr - w jego skrót myślowy. Jak świetnie sprawdza się przedmiot, któremu nadaje się nowe znaczenie np. walizka z "rodziną" Łowcy (podświetlana przy otwarciu). Do tego "kupa" przedmiotów istniejących na scenie. Jedna machina wykorzystana na końcu spektaklu. I znowu skrót - śmierć Janosika  powieszonego - a on skacze na "skakańcu" (jakby na linie). Piękne skróty. Musze o tym pamiętać, że nadawanie znaczenia działa. Czasami zapominam i zbyt realnie prowadzę, bo boję się ekstrapolować zbyt daleko. Mistrzowska scena to podróż Łowcy zimą w górach łamana wprowadzeniem w światło głowy Janosika. Rewelacyjne. W czarnej przestrzeni - inna przestrzeń/nowa - leci śnieg z maszyny; reflektor z prawej/ wycinający przestrzeń. Inna robiąca wrażenie scena - z powodów interpretacyjnych - i 'ikonograficznych' - zejście Chrystusa z krzyża podwieszonego pod sceną. Bardzo mocne. Spektakl jest dobrze

pracuję.

mam taki niecny plan... wykorzystania zdobyczy techniki i zrobienia pierwszego w Polsce video "jak mówić poezję". Wszystko wynikać będzie z mojego doświadczenia. Jak zawsze nie trzeba będzie tego brac za jedyną słuszną prawdę, ale przefiltrować przez siebie. I wtedy się okażę co jest mocne, a co nie. Nikt jakos się tego dotąd nie podjął, a przecież co roku powtarzam prawie w kółko młodym to samo. Dlaczego tego nie skodyfikować... Niby wszystko to jest banalne i jasne, i wszyscy kiwają głowami, ale jak przychodzi co do czego, to okazuje się cholernie trudne. A jest łatwe... w gruncie rzeczy... Jeszcze pracuję nad trzema scenariuszami na sezon i wtedy zrobimy z Kasandrą trailery zachęcające do teatru i j azacznę nagrywać te kawałki "jak mówić".

2.nagroda w Akademii Teatralneju za "Dziecko dla początkujacych"

Obraz
Warszawa i "Dziecko". Bardzo ciekawy festiwal. Po pierwsze nasz spektakl: bardzo nierówny, ale bardzo żywy. Bardzo dobrze podawany tekst. Świeże sytuacje. Dwie nowe sytuacje sprawdziły się, choć tej pierwszej jeszcze nie lubię - zbyt dosłowna. Największym problemem był czas - ponieważ tam nie ma wyraźnego konfliktu, trzeba widzowi podawać tekst dynamicznie, a tu aktorzy czuli, że widz niesie i rozpieprzali rytm. Ale najważniejsze, że temat został przyjęty nie tylko jako komedia, ale zrozumiano go, że tam jest "drugie dno". Nie dobra jest sytuacja improwizacji Błażeja "a on szedł i szedł..." trzeba to skodyfikować. Dostaliśmy drugą nagrodę, co dla mnie było ogromnym zaskoczeniem, choć widz skwitował spektakl bardzo szczerymi gorącymi brawami, ale pomyślałem sobie (może po doswiadczeniu TeatruPoPracy), że ten spektakl wydaje się łatwy i może być powierzchownie odebrany. A tam jest kilka warstw interpretacyjnych, dość (na moje umiejętności) sprawnie prowad

H Y M N - pierwszy uliczny

Obraz
"Hymn" czy jak go zwaliśmy przed "Ego" był całkiem niezły. Najbardziej cieszy wysoka jakość grania tego. Teraz trzeba dać aktorom szansę, pogłębienia tego. Wejścia w bardziej stałą emocję. W każdym razie ten eksperyment uliczny zaliczam do udanych. Nauczyło mnie to wiele. Po pierwsze obraz. Po drugie zaufanie do plastyki. Po trzecie i może najważniejsze o czym muszę się przekonywać zawsze na nowo: że to w zamyśle pierwotnym musi o czymś istotnym być, a potem to wyjdzie.  Zachwycająca była gotowość młodych. Nie wszystko wyszło, ale to już są drobiazgi. Faktycznie przez ostatnie cztery dni bardzo byłem drobiazgowy. Genialna niosąca ten spektakl muzyka Anatola Glasera. i pomysły plastyczne Wandy. Dziś słyszałem, że nie wszyscy zrozumieli o co kaman, choć jestem tym faktem zaskoczony, bo to prawie łopatologiczne według mnie, ale może ja za dużo o tym wiem. Maria napisała tak jak spektakl prowadzi. Teraz tylko dalej grać. a w wakacje jeszcze chciałbym przynajmnie

OKR - finał

OKR jest najbardziej prestiżowym konkursem w Polsce. 10.000 osób bierze udział co roku. Jestem szczęśliwym wygranym 50. finału. W komisji oprócz: prof. Sliwonika, prof. Suchockiej, prof. Dąbrowskiego, Tadeusz Malak, i Irena Jun. Było to szczególne wyróżnienie, tym bardziej, że mówiło się trzy teksty (rok Mickiewicza). Ja wtedy umiałem mówić sprawnie, najważniejsze - byłem szczerze połączony z tekstami (wtedy najbardziej z Mickiewiczem). Nie był to mój najlepszy występ, ale został tak oceniony. Na pewno lepiej mi poszło kiedy zdobywałem 3. nagrodę w finale.  Mam nadzieję, że w przyszłym roku jeśli ktoś ode mnie dostanie się, to ja nie pojadę. Jest to bez sensu. Miło słucha się ludzi, ale po raz pierwszy poczułem jak recytacja ogranicza. Poza tym nie mówi się już od siebie, tylko się gra. Jest to raczej rodzaj rozrywki niż dzielenia się "światem". Może to jest tylko moja definicja recytacji, nie wiem. W każdym razie wolę monodramy. Z młodymi trzeba pracować nad tekstami, b

nie mam czasu

robimy uliczny speaktkl Hymn, którego kwintesecncją jest zapieprzanie w życiu. bez kształtość i w ogóle bez. od jakiegoś czasu wpisuje się w tę tendencję.. bo mi organizm odmawia posłuszeństwa. W spektaklu dużo się dzieje. jestem ciekaw jak to zostanie odebrane. Wiekszosć teatrów ulicznych które widziałem to były głównie ukwiały. snujace sie po scenie. dajace sobie czas. moze za duzo... ale muzyka trzyma napiecie... ale też nie mozna przesadzac.... niedługo sie dowiem jak to gra w otwartej przestrzeni. Robie to jakby to bło na scene, ale z mysla o ulicy tez. ciekaw jesteem. Najważniejsze: żeby aktor wiedział jaką emocje otwiera. nic wazniejszego tam nie ma.